czwartek, 24 grudnia 2015

Święta

W końcu nadeszły Święta. Nie mogłem się już ich doczekać. Mimo, że pogoda nie dodaje tej świątecznej magii to i tak ta atmosfera unosi się w Naszych domach, w Naszych sercach i to jest najważniejsze. W końcu też mogę trochę odpocząć od studiów i nauki po to, żeby gdzieś tam się zresetować i nabrać chęci. Jeśli chodzi o studia to nauki jest sporo, a do sesji coraz mniej czasu pozostało. Spośród kilku egzaminów czekają mnie 2 trudniejsze. Sprawa odnośnie nagrywania prawdopodobnie rozwiąże się na moją korzyść. Nie jest jeszcze to pewne, dopóki nie dostanę nagrań z zajęć. Wtedy będę mógł powiedzieć, że sprawa jest zakończona.

Dzisiaj słucham od rana kolęd. Przygotowania do Wigilii idą pełną parą. Cóż więcej dodać. 

Z okazji zbliżających się Świąt chciałbym życzyć Wam rodzinnych, pełnych ciepła Świąt Bożego Narodzenia, których magia, radość i dobro będą promieniować na cały nadchodzący Nowy Rok :) 

  

poniedziałek, 14 grudnia 2015

Znajomości internetowe

Dzisiaj piszę posta trochę z innej beczki. Czasem warto napisać o czymś innym, tak dla odmiany. Na co dzień mamy kontakt z ludźmi. Spotykamy kogoś praktycznie na każdym kroku, w domu, w pracy, w szkole, na uczelni i w innych miejscach. Jest to nieodzowna część naszego życia. Jednak w dzisiejszych czasach, kiedy to technologia rozwija się niewyobrażalnie szybko, to wielu z Nas nawiązuje kontakty międzyludzkie poprzez internet. Jest to między innymi wygodne dla osób, które nie mają możliwości wyjścia z domu, aby spotkać się z ludźmi. Również, inni z tego korzystają. Ja też zaliczam się do tego grona. Owszem lubię kontaktować się z ludźmi przez internet, ale bardziej preferuje kontakt bezpośredni z innymi. W ten sposób lepiej można kogoś poznać i dowiedzieć się jaki ten ktoś jest na prawdę. Ale czasami bywa tak, że np. dwoje ludzi mieszka daleko od siebie i nie są oni w stanie się spotkać w realu i rozmawiają tylko przez internet. 

Teraz napiszę jak to się u mnie zaczęło. A więc, bloga prowadzę już przeszło ponad 2 lata. Po niecałym roku bycia blogerem napisał do mnie chłopak, który choruje na to samo, co ja. Pisaliśmy ze sobą na Facebooku raz, drugi, trzeci i tak utrzymujemy stały kontakt do dnia dzisiejszego. W sumie to od niego się zaczęło, a potem zacząłem pisać też z innymi. Od tego momentu do teraz udało mi się poznać niecałe 10 osób. Cieszę się, że udało mi się poznać tych ludzi. Może i nie jest to dużo, ale tak szczerze to dobre i tyle. Wolę znać kilka fajnych osób, niż dajmy na to 30 i nie mieć o czym z nimi rozmawiać. Nie należę do grona osób, które kolekcjonuje znajomych. Zdarzają się też takie sytuacje, że nie każdy chce tego kontaktu. Każdy człowiek jest inny. Często zdarza mi się tak, że z osobami, które mieszkają daleko ode mnie szybko łapie kontakt, a z ludźmi z moich okolic już niekoniecznie. Wydaje mi się, że nie świadczy to o jakimś pechu, tylko jest to zależne po prostu od tego na kogo się trafi. 

Ponadto dzięki mojemu blogowi 2 razy udzielałem porad na temat mojej choroby. Pewnego razu udzielałem porad na temat respiratora, czy da się funkcjonować z respi? Jasne, że się da. Z pewnymi ograniczeniami, ale się da. Z tym, że dla kogoś, kto nie ma z tym do czynienia na co dzień, może się wydawać, że to jest katastrofa. Jednak wcale nie musi tak być. Jeszcze jakiś miesiąc temu napisała, a potem zadzwoniła do mnie Pani, że jej córka, która ma podobną niepełnosprawność, co ja chciałaby podjąć studia filologiczne. Opisałem jak sytuacja u mnie wygląda. Na wszystkie pytania, jakie Pani do mnie miała odpowiedziałem najlepiej jak potrafiłem. Nie spodziewałem się, że będę udzielał porad kiedykolwiek na te tematy. No, oby tak dalej mi szło.      

środa, 9 grudnia 2015

Listopad w skrócie

Listopad nie był w tym roku dla mnie zbyt łaskawy. Jakiś miesiąc temu zacząłem mieć problemy z nogą, gdyż zaczęła mi puchnąć. Z każdym dniem coraz bardziej puchła, aż w końcu byłem zmuszony wezwać lekarza rodzinnego, który stwierdził, że mam zapalenie żył w nodze i muszę jechać do szpitala. Nie pomogły prośby, żeby spróbować leczyć w domu, itd. Jednak diagnoza lekarza po badaniach w szpitalu została wykluczona. Spędziwszy ponad 3 godziny na SOR wróciłem do domu. Bardzo się cieszyłem, że na tym się tylko skończyło.

Oprócz małej i nieplanowanej zupełnie wycieczki miałem kilka przebojów na uczelni. Zajęć nagrywać dalej nie mogę. Za to jedna z wykładowczyń wymyśliła sobie, żebym uczestniczył w jej zajęciach przez Skype. Byłem do tego sceptycznie nastawiony, gdyż łączenie nie jest takie łatwe, bo czasem nie słychać nic i przerywa. Pierwszy mój udział w zajęciach przez Skype nie wyszedł, gdyż był obraz, ale nie było głosu. Ja ich nie słyszałem i oni mnie nie słyszeli. Słychać było, ale tylko i wyłącznie urywki. Za drugim razem nie udało się w ogóle połączyć, gdyż nie było internetu. Za trzecim razem udało się w końcu połączyć i było mnie słychać i słyszałem wykładowczynię. Jednak były takie momenty, że nie słyszałem i nie zawsze też było słychać studentów. Cieszę się chociaż z tego, że moje odpowiedzi było słychać i z tego, że nie zmarnowałem półtorej godziny jak na dwóch poprzednich zajęciach. No zobaczymy co z tego wyjdzie. Jest to tylko półtorej godziny, kiedy się osłuchuje z językiem. A gdzie do tego jeszcze pozostałe 4,5 godziny, których nie mogę nagrać przez co się z nimi nie mogę osłuchać.

PS. Kolejny post już niedługo. Pozdrawiam Was :)

środa, 2 grudnia 2015

Podziękowania za 1%

Nie było mnie tutaj na blogu bardzo długo. Prawie miesiąc minął od opublikowania poprzedniego posta. Bardzo Was za to przepraszam. W listopadzie dużo się u mnie działo, ale z powodu sporej ilości nauki zabrakło mi czasu, żeby coś napisać. O tym co mnie spotkało w listopadzie napiszę w kolejnym poście. Dzisiaj chcę napisać o czymś zupełnie innym, o bardzo miłym geście, który mnie spotkał.

A mianowicie, gdzieś około 20 listopada zakończyło się księgowanie 1%. Zbieram już 1% dobrych kilka lat, ale pierwszy raz, aż tyle uzbierałem. Mimo, że nie było w tym roku koncertu to udało mi się zebrać rekordową kwotę z 1%. Sam nie mogłem w to uwierzyć. A jednak, stało się. Jestem z tego faktu niezmiernie zadowolony.

Dziękuję bardzo wszystkim za przekazanie darowizny z 1% na mój cel. To bardzo dużo dla mnie znaczy. Jesteście wielcy. Nie da się tego opisać żadnymi słowami. Nie będę musiał się martwić o rehabilitację i o inne potrzeby. Jeszcze raz bardzo dziękuję za przekazanie na mnie 1% i polecam się na przyszłość.   

czwartek, 5 listopada 2015

W połowie drogi, w odpowiednim miejscu i z pozytywnym nastawieniem

Dzisiaj byłem na jesiennym spacerze. Chcę wykorzystać jeszcze ciepłe dni na tyle, na ile mogę, bo niedługo będzie ich coraz mniej. Bardzo się cieszę, że mogę gdzieś pojechać, chociażby do sklepu. Po za tym to dawno nie miałem tak, że wychodzę gdzieś w listopadzie w ogóle z domu. Zazwyczaj w listopadzie to zaczynam siedzieć więcej w domu i bardzo mało wychodzę, żeby się nie przeziębić, ale czasem lubię zrobić wyjątek. Jak jeszcze uda mi się gdzieś wyjść to postaram się zrobić jakieś zdjęcie i tu wstawić, w jakimś poście.

A propos jesieni, to lubię jesień taką, jaką mamy teraz. Wtedy jak jest właśnie tak ładnie i słonecznie, jak czuć już ostrzejsze powietrze i jak pojawiają się kolorowe liście na chodnikach, które dodają jesieni całego uroku. Niestety jesień ma swoje drugie oblicze, które każdy zna.

Postanowiłem zmienić nastawienie, jeśli chodzi o uczelnię i nie przejmować się tą sytuacją zbytnio. Tak jest i nie mogę na razie na to wpłynąć. Tak jak pisałem w poprzednim poście, tej sprawy nie zostawię, co dalej podtrzymuje i decyzji nie zmieniłem. Jednakże po głębszym przemyśleniu tego problemu zdecydowałem, że podejdę do niego z większym spokojem i będę podejmował odpowiednie kroki w odpowiednim czasie. Zaczynam porządki od uczelni, a potem zabiorę się za resztę spraw, w jakiś sposób związanych ze mną.

Tak poza tym, to studia mi się rozkręciły już na dobre. Mam coraz więcej pracy i niestety coraz mniej czasu wolnego, ale nie oznacza to, że uczę się 24 na dobę, bo tak nie jest. Udaje mi się łączyć przyjemne z pożytecznym. Mam czas na naukę i na odpoczynek. 

W końcu będę zaczynał przygotowania do FCE. Długo to trwało, a nawet powiedziałbym, że bardzo długo zanim się zdecydowałem za to zabrać. Planowo miałem zacząć w sierpniu całe przedsięwzięcie, ale były po pierwsze upały, które chyba każdemu dały się we znaki. W upały nie chciało mi się myśleć, a co dopiero się uczyć czegokolwiek. Po drugie to w sierpniu miałem remont łazienki, który nie dość, że zaczął się z opóźnieniem, to tak samo się skończył, gdzieś prawie w połowie września. W międzyczasie przez trzy miesiące robiłem praktyki przez internet. Tydzień później, może dwa już miałem się za to zabrać. Zarzekałem się nawet, że we wrześniu na pewno zacznę, ale na przeszkodzie stanęło mi przeziębienie, które się trochę przedłużyło, bo z tygodnia, aż do trzech. Jak już się wyleczyłem, to jeszcze około dwóch tygodni dochodziłem do siebie. Na szczęście uporałem się z tym i w końcu mogę przejść od słów do czynów. Od przyszłego tygodnia zaczynam. Będzie do mnie przychodzić taka Pani, która będzie mnie przygotowywać do egzaminu przede wszystkim pod kątem mówienia, ale nie tylko. Ta Pani przychodziła do mnie w zeszłym roku, kiedy brałem udział w tych kursach językowych, o których już pisałem w zeszłorocznych postach.   

poniedziałek, 2 listopada 2015

Kłopoty na uczelni

Dawno mnie tu nie było. Od razu widać, że zacząłem studia, które mi się rozkręciły. Czasem brakuje mi czasu, żeby tutaj wejść i coś napisać. Ostatnio bardzo dużo się u mnie dzieje. Ponad dwa tygodnie temu skończyłem 20 lat. Już dwójka z przodu. Aż ciężko uwierzyć jak ten czas szybko leci. W piątek dwa tygodnie temu miałem spóźnioną imprezę urodzinową. Zaprosiłem kilku gości. Było bardzo fajnie. W tym roku postanowiłem zrobić trochę skromniejsze urodziny.

Dość długą przerwę miałem od pisania postów, ale gdzieś tak nie mogłem znaleźć tematu. Brakowało mi weny i czasu. Na szczęście udało mi się pozbyć już problemów zdrowotnych, ale za to doszły mi problemy na uczelni.

Znowu jest ten sam cyrk co w zeszłym roku, a nawet większy, jeśli chodzi o nagrywanie zajęć. Na początku października większość wykładowców zgodziła się na to, żeby nagrywać zajęcia dyktafonem. Dwóch wykładowców z rosyjskiego się zgodziło. Czekałem jeszcze na zgodę od jeszcze jednej wykładowczyni z rosyjskiego, która zaproponowała, żebym dwa razy w miesiącu rozmawiał z nią przez Skype'a i omawiał zagadnienia gramatyczne. Niestety na nagrywanie zajęć się nie zgodziła. To sobie myślę no nic trudno, jakoś dam radę, to tylko jeden rosyjski mniej, będzie też całkiem fajnie przez Skype'a. Myślałem szczerze, że to tutaj będzie tylko problem z nagrywaniem i u kilku innych wykładowców. 

A tu jednak nie. Tydzień wcześniej dwóch wykładowców z rosyjskiego się zgodziło na nagrywanie zajęć, a przyszedł następny tydzień i nagle mówią, że nie można nagrywać zajęć w ogóle z rosyjskiego. To ja się czasem zaczynam zastanawiać gdzie jest sens tych studiów, skoro nie mogę nagrywać zajęć z głównego języka, czyli z rosyjskiego, również z angielskiego, nie wspominając już o innych przedmiotach.

Teraz mogę tylko nagrywać zajęcia z gramatyki opisowej. W zeszłym roku pismo z biura osób niepełnosprawnych, że nie będę udostępniał nagrań osobom trzecim i w internecie pomogło, a w tym roku ono jest niewystarczające. Rozmawiałem przez Skype z tą wykładowczynią z rosyjskiego i ustaliłem z nią, że porozmawia z tamtymi wykładowcami na temat tego, żeby nagrywać zajęcia u tych dwóch wykładowców, które są notabene ze słownictwa. Jeśli nic z tego nie wyjdzie, to podejmę szersze działania. Nie może tak być. Ja tej sprawy nie popuszczę i koniec kropka.

sobota, 10 października 2015

Powrót do normalności

W końcu gardło udało mi się wyleczyć i mogę na razie odetchnąć z ulgą. Ostatecznie 3 antybiotyk okazał się skuteczny. Trochę przebojów miałem z tym gardłem. Szkoda, że już zrobiło się chłodniej na zewnątrz, bo będzie coraz trudniej mi wyjść z domu. Byłem chory, akurat jak była piękna pogoda. Może uda mi się jeszcze gdzieś wyjść jak będzie w miarę ciepło. Na studiach mam kilku nowych wykładowców. Są w porządku. W tym semestrze nie będę miał dużo nagrań. Podobnie jak w zeszłym. Będę na pewno nagrania z rosyjskiego i gramatyki opisowej. Nie wiem jeszcze co z angielskim. Okaże się w przyszłym tygodniu. Pomału zaczyna mi się to rozkręcać. Na razie jestem zadowolony i pełen entuzjazmu, ale wcześniej nie mogłem się jakoś za to zabrać. Najgorzej jest zacząć, a potem już jakoś pójdzie. Dzisiaj sobota. Planów na weekend nie mam. Udało mi się odsłuchać dzisiaj rano 2 wykłady. Mam spokój do przyszłego tygodnia z tym przynajmniej. Cieszę się, że ze zdrowiem jest lepiej u mnie. Zresztą zdrowie zawsze stawiam na pierwszym miejscu. Jest ono dla mnie najważniejsze. Zdrowia się nie przywróci, a inne rzeczy za to można powtórzyć lub wykonać w późniejszym terminie.

poniedziałek, 5 października 2015

Poprawa sytuacji

Sprawy związane z uczelnią zaczynają się pomału układać. Asystentce udało się dzisiaj dodzwonić do biura i załatwić termin podpisania umowy w sprawie bycia moim asystentem na jutro, więc tutaj sprawa posunęła się znacząco do przodu. Asystentka ma tutaj swoją zasługę, było, nie było. Ostatecznie nie musiałem tam dzwonić osobiście. Jeszcze trzeba skompletować papiery i wysłać asystentce. Gdyby nie pomoc mojej Mamy to bym dosłownie zginął w tych papierach. Jest to duże wsparcie dla mnie. Nie mam do tego głowy jakoś. Człowiek nie jest idealny. To chyba tyle jak na tą chwilę, jeśli chodzi o uczelnię. Po południu mam wizytę lekarza. Zobaczę, co powie. Dzisiaj post w skróconej postaci. Następnym razem napiszę coś dłuższego.

sobota, 3 października 2015

Zmiana sytuacji

Niestety skończyło się ciepło i zaczął się okres infekcji. Mnie również coś złapało. W zeszły poniedziałek złapałem infekcje gardła, a we wtorek dostałem antybiotyk. Dość mi się po tym antybiotyku polepszyło. Przez niecałe 3 dni było już dobrze. We wtorek musiałem jechać do Katowic do biura osób niepełnosprawnych UŚ. Pojechałem tam jak się potem okazało na 10 minut dosłownie, bo musiałem podpisać 1 kartkę i zapytali się mnie praktycznie o to, co w zeszłym roku. Wkurzyłem się na nich i to bardzo, bo nie dość, że trzeba było auto gnać, tam i z powrotem, to rozmowa jeszcze trwała tak krótko. Jakby się tego nie dało zrobić internetowo, przez Skype'a, czy wysłać tą kartkę do mnie pocztą, żebym ją podpisał. Normalnie paranoja jakaś. Po tej podróży poczułem się gorzej i znów zachorowałem, tym razem na anginę i dostałem już 2 antybiotyk. Mam nadzieję, że pomoże, bo jak nie to doktorka powiedziała, że wyśle mnie do szpitala, ale liczę na to że się wyleczę. Nie ma co wpadać w panikę. Będzie dobrze i jak najbardziej w to wierzę.  Pozytywne nastawienie to podstawa i potrafi ono zdziałać cuda. Dzisiaj już czuję się trochę lepiej, więc powinno być dobrze.

Jeszcze a propos uczelni to wczoraj znów się zdenerwowałem, bo asystentka pojechała do biura na rozmowę i myślałem, że też od razu na podpisanie umowy z uczelnią, żeby była moim asystentem i co się okazało. A mianowicie okazało się, że nie ma jeszcze decyzji co do przyznania asystentów i nie wiadomo, kiedy będzie coś wiadomo w tej sprawie. Oni mają czas. Ciekawe, gdzie byli we wrześniu. Pod koniec sierpnia z BONUŚ przysłali mi sms, że zmieniają się zasady przyznawania wsparcia dla osób niepełnosprawnych. Kazali mi złożyć wniosek na indywidualne dostosowanie studiów, wypełnić kartę informacyjną i dostarczyć im ksero mojego orzeczenia o niepełnosprawności. A co jest absurdem tutaj to to, że do tego trzeba było jeszcze wysłać zaświadczenie od lekarza dotyczące tego, jak wygląda moja niepełnosprawność. Jakby im moje orzeczenie nie wystarczyło. Będę dzwonił do tego biura w poniedziałek. Do tego jeszcze asystentce w dziekanacie, bo do stypendium specjalnego i stypendium rektora za dobrą średnią trzeba 2 razy dać im kartkę, że nie studiuję na 2 kierunku studiów. A do tego jeszcze 2 razy dać kartę z banku, że mam w nim konto. Mają wszystkie te kartki już skserowane z zeszłego roku, ale nie, potrzebują znowu to samo jakby się coś zmieniło, jakby im nie wystarczyło to, co tam już mają. Do tego muszę złożyć wniosek do dziekanatu o IDS i znów muszę kserować to po raz kolejny orzeczenie, jakbym w ciągu roku mój stan zdrowie uległ poprawie. Przecież wiadomo, że w przypadku mojej niepełnosprawności poprawa jest niemożliwa, a wręcz DMD postępuje z roku na rok. Dzięki rehabilitacji choroba nie postępuje tak szybko. Wpieniają mnie po prostu. Dobrze wiedzą jak sytuacja wygląda. Z drugiej strony można by powiedzieć, że oni też mają takie procedury i nie mają na nie wpływu. Jednak to nie jest wytłumaczenie. Zobaczę, co będzie w przyszłym tygodniu. Jeszcze oprócz tego muszę złożyć zwolnienie z wfu i będę go chyba zaliczać teoretycznie, aczkolwiek myślę, że uda się tutaj dogadać i nie będę musiał nic zaliczać. Tutaj się jakoś o to nie martwię. Tak mniej, więcej wygląda wielka uczelniana biurokracja, nic dodać, nic ująć.

Teraz odejdę od tematu. A mianowicie, bardzo chciałbym podziękować za wpłatę na moje subkonto. Chyba to był jeden z czytelników bądź czytelniczka. Jestem bardzo wdzięczny za tą wpłatę i jest mi niezmiernie miło. Jeszcze raz dziękuję. Zazwyczaj pojawiają się wpłaty od osób, które mieszkają w moich okolicach, też czytelników bloga. Z każdej wpłaty na subkonto jestem zadowolony. W ten sposób mnie wspieracie i udowadniacie, że moje wypociny na blogu ktoś czyta. To taki pozytywny punkt tego posta.   

wtorek, 22 września 2015

Ostatni weekend lata

Pogoda w ostatni weekend lata nie zachwycała, ale mimo to piątek i sobotę spędziłem poza domem. W piątek wybraliśmy się w podróż do Zagórnika. Tym razem jednak szliśmy na piechotę. Nie obyło się bez przygód, gdyż zgubiłem telefon gdzieś jak jechałem na kamieniach i zorientowałem się dopiero na miejscu, że nie mam telefonu przy sobie. Zazwyczaj woziłem sobie telefon na wózku przy sobie. Na szczęście telefon udało się znaleźć dzięki pomocy mojej mamy i też w dużej mierze dzięki pomocy Pana Janka. W Zagórniku spędziłem miło czas. Byłem tam z kilka razy przez to lato. W ten dzień pogoda była ładna i ciepła. 

Na następny dzień w sobotę był plan taki, żeby pojechać do Krakowa do Ikei. Mi nie trzeba było 2 razy mówić, więc od razu się zdecydowałem, że chce jechać. Jak mam czas i chęci to czemu nie skorzystać z okazji. Nigdy nie wiadomo, kiedy nadarzy się kolejna szansa. Mimo chłodniejszej aury i mżawki zapakowaliśmy zwykły wózek i ruszyliśmy w drogę. W sumie nie było mnie w domu cały dzień, z czego się cieszę. Wróciłem dopiero wieczorem. Jak wrażenia? Hmm... z pewnością jest to ogromny sklep i bardzo duży wybór różnorodnych produktów, m. in. akcesoria kuchenne, lustra, biurka, szafy, półki, itd. Dość trochę rzeczy było na promocji, np. ręczniki, patelnie, itp. Ogólnie rzecz biorąc wrażenia mam jak najbardziej pozytywne. Musieliśmy się rozejrzeć za lutrami do łazienki. W planach było, że kupimy jeszcze to i to, a ostatecznie kupiliśmy zupełnie co innego. 

Apropo łazienki to remont jest już skończony. Trwał przeszło 3 tygodnie. Nie obyło się bez przygód z pękniętą rurą w ścianie i lejącą się wodą. Ze wszystkim udało się szczęśliwie uporać. Muszę przyznać, że było warto, a efekty są świetne. Łazienka wygląda super. Nie zajęło mi długo przestawienie się z wanny na prysznic. Po 2 prysznicach jest wszystko tak jak ma być. Kiedyś miałem jakiś uraz, co do prysznica, nie znosiłem tego, a teraz fobii przed prysznicem udało mi się pozbyć. Mam nadzieję, że raz na zawsze. Jakie korzyści zauważyłem przy prysznicu? Przede wszystkim zaoszczędzam dużo czasu, bo kąpiel zajmowała mi nie raz ok. półtorej godziny ze wszystkim licząc. Za to prysznic zajmuje mi ok. pół godziny ze wszystkim. Jest różnica i to duża. Drugi plus prysznica to taki, że mama czy bracia nie muszą się cały czas schylać, przez co nie nadwerężają kręgosłupa.

poniedziałek, 14 września 2015

Letnie dni

Po dłuższej przerwie postanowiłem coś tutaj napisać. Ostatnio nie mam pomysłu na posta. Nie wiem z czego to wynika. Po prostu tak już jest czasami. U mnie dzień jak co dzień. W sobotę pojechałem do Radoczy. Staram się tam jeździć co jakiś czas. Dzień spędziłem bardzo fajnie. Byłem u jednej i u drugiej ciotki. Lubię tam jeździć. Dużo razy tam byłem w dzieciństwie i mam stamtąd dobre wspomnienia. Jeszcze mi zostało trochę lata, które mamy piękne w tym roku. Jak tylko będzie jeszcze ciepło to gdzieś może uda mi się pojechać. Plany mam już na przyszły rok, jeśli chodzi o podróże. Co prawda są to dopiero wstępne plany. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

Dodatkowo szykuje mi się podróż do Katowic do biura osób niepełnosprawnych UŚ. Każdego wzywają na rozmowę, więc muszę tam być. Też zmienili trochę zasady przyznawania wsparcia i nie do końca wiem jak to będzie wyglądać na drugim roku, ale liczę na to, że wszystko będzie tak jak było na pierwszym roku. Ale to się dopiero okaże. Na razie o tym nie myślę w ogóle. Apropo studiów to zmienią mi się niektórzy wykładowcy od października.

W tym roku zacząłem korzystać dużo więcej z wózka zwykłego, który jest o wiele mniejszy niż elektryczny i zmieści się praktycznie do każdego samochodu. Jest to duże ułatwienie dla mnie. Owszem trzeba mnie poukładać na fotelu w samochodzie, ale idzie mi to dość szybko i nie jest to trudne. Zresztą ja lubię podróżować samochodem. W ogóle mnie to nie męczy. Dzięki takiej możliwości jaką mam teraz mogę podróżować o wiele częściej niż kiedyś z czego bardzo się cieszę.

środa, 2 września 2015

Dostosowanie Andrychowa

Dzisiaj przyszedł mi pomysł na posta. Postanowiłem skupić się na problemach z barierami architektonicznymi w moim rodzinnym mieście. Z tym dostosowaniem bywa niestety w Andrychowie różnie. Zresztą nie tylko tu. Owszem z biegiem lat zmieniło się trochę. Są nowe chodniki, nie ma aż tyle wysokich krawężników. Może są gdzieniegdzie. Zresztą mniejsza o to, bardziej mi chodzi o dostępność budynków, a tu już nie jest tak dobrze niestety. Nie jeżdżę już tyle po osiedlu co kiedyś. Jest ono na drugiej części miasta, więc nie wiem do końca jak tam sytuacja wygląda, ale miasto znam jak własną kieszeń. Tu mogę się wypowiedzieć na ten temat. Nie uda mi się pewnie wymienić wszystkich miejsc, które nie są dostosowane do osób o alternatywnym sposobie poruszania się, ale wymienię te, które rzucają mi się w oczy.  Zarówno dostosowane jak i niedostosowane miejsca.

A więc, jeśli chodzi o instytucje, to do urzędu pracy nie ma podjazdu, ani windy z tego, co mi wiadomo. Wniosek nasuwa się taki, że osoba na wózku nie załatwi w tej instytucji nic bez pomocy drugiego człowieka. Podobnie sytuacja wygląda z Urzędem Miasta Andrychów, z tym, że - muszę tutaj to zaznaczyć, jest podjazd z tyłu budynku na parter, ale na piętro się nie da dostać bez pomocy innych, gdyż nie ma windy. Jak byłem w podstawówce to słyszałem, że mają tam robić windę. Nadal jej nie ma. Już zdążyłem skończyć szkołę i zdać pierwszy rok studiów. Pewnie jeszcze inne budynki takie są. Przychodnia na osiedlu np. ma podjazd, ale nie ma windy w środku, żeby dostać się na piętro, więc ktoś na wózku będzie miał problem. Dobrze, że są wizyty domowe, bo tak to była by lipa jak by ich nie było.

Za to jeśli chodzi o budynki, gdzie odbywają się wydarzenia kulturalne, typu koncerty, itd. Do Miejskiego Domu Kultury nie ma podjazdu, mimo, iż są to tylko 2 schody i zrobienie podjazdu zajęło by tydzień, max 2. No szkoda, że nie ma. Dla mnie jest to po prostu dziwne. Na przykład do lodziarni na placu Mickiewicza są 2 schody i ja i ktoś inny na wózku się tam nie dostanie po prostu. Są też sklepy, do których jest 1 stopień czy 2. No i w niektórych sklepach jest ciasno i mój wózek się nie mieści.

Grzechem było by nie wspomnieć o tym, że są też miejsca w Andrychowie, które są dostosowane do potrzeb wózkersów. Np. restauracja Cynamowe Caffe na placu Mickiewicza, która jest na piętrze, ale jest winda i można się dostać na taras bez problemu. Na parterze nawet jest klub, coś w rodzaju dyskoteki, w którym jest dużo miejsca, wózek mój się zmieści :) Kiedyś się tam wybiorę :) No i jeszcze 2 galerie są dostępne dla osób, napiszę to jeszcze raz, bo mi się spodobało to hasło, dla osób o alternatywnym sposobie poruszania się. Supermarkety są przestrzenne i można się po nich swobodnie poruszać. Owszem mógłbym tu więcej ponarzekać, ale nie o to chodzi. Bardziej chciałem po prostu zwrócić uwagę.

piątek, 28 sierpnia 2015

Tym razem Kraków :)

A więc, w czwartek udało mi się w końcu zrealizować wycieczkę, którą planowałem już 2 lata temu, ale albo nie miałem skąd załatwić transportu albo nie było pogody, itd. Na szczęście wszystko się udało. Jednak też zdawało się, że nie będę miał czym jechać, bo transport, którym miałem jechać nawalił mi na całej linii, ale powiedziałem sobie muszę jechać i koniec kropka, nie ma odwrotu. Ostatecznie pojechaliśmy na 2 auta w 9 osób. Było Nas 6 dorosłych i 3 dzieci, więc oczy trzeba było mieć dookoła głowy, dosłownie. Taki był mój pomysł, by w ten sposób pojechać. Wózek elektryczny zapakowaliśmy do większego auta. Potem mnie na fotel i wio. Kilka minut to zajmuje zanim się mnie ułoży na fotelu w aucie, ale idzie to ogarnąć bez problemu. Bez wsparcia kilku osób moje podróże nie były by możliwe. Jeszcze raz chciałbym podziękować każdemu, kto okazał mi wsparcie.

Podróż po Krakowie zaczęliśmy od zoo, które mieliśmy ciężko znaleźć, ale się udało w końcu. W zoo byłem ostatni raz w podstawówce, więc dawno temu. Ogólnie zoo całkiem fajne. Blisko 3 godziny Nam zajęło obejrzenie wszystkich zwierząt, ale było warto tam jechać.

Zdjęcia:
Zoo:







  

 





  

Oczywiście było mnóstwo innych zwierząt, które obejrzałem, ale wszystkiego, wiadomo aparatem ująć się nie da. Po zoo pojechaliśmy na rynek. Pogoda wręcz wymarzona, w sam raz na robienie zdjęć.

Rynek i nie tylko:

 
 

Cały dzień spędziłem poza domem. Następnym razem jak będę w Krakowie to poszukam czegoś nieoczywistego.

piątek, 14 sierpnia 2015

Wakacje, załatwienie i łazienka

Wakacje mijają mi w bardzo szybkim tempie. Za niedługo połowa sierpnia. A właściwie to prawie już jest połowa. W zeszły piątek kolejny raz udało mi się pojechać na wieś do Zagórnika, tam gdzie byłem ostatnio. Było po raz kolejny super. Zresztą za każdym razem tak jest. Tak poza tym uwielbiam ciszę na wsi, ponieważ w mieście, a zwłaszcza tam, gdzie ja mieszkam nie ma ciszy praktycznie w ogóle. Jedynie w nocy. Przez 9 lat mieszkam w bloku, więc przyzwyczaiłem się do szumu samochodów. Za to mam podjazd do bloku, co jest dużą wygodą. Nie muszę prosić nikogo o pomoc. Kiedyś mieszkałem gdzie indziej, też na parterze, ale były schody na klatce, mimo to. Upały rodem z Afryki znoszę dzielnie i wytrwale, aczkolwiek mój respirator nie jest już taki łaskawy, gdyż coraz częściej się przegrzewa i trzeba go chłodzić wiatrakiem. Gorąc trwa już grubo ponad tydzień i trzeba przygotować się na kilka kolejnych dni upału. Od wtorku chłodniej, ale lato niech trwa jak najdłużej. Lubię jak jest ciepło i słonecznie. Kolejny weekend mam zaplanowany. No prawie, bo jeszcze nie wiem co będę robił w niedzielę, ale to się jeszcze okaże. Za ponad tydzień skończę praktyki.

Projekt łazienka rusza już w przyszłym tygodniu. W zeszłym roku o tym pisałem, że będziemy zmieniać wannę na prysznic. Ponad rok temu składaliśmy wniosek o dofinansowanie na dostosowanie łazienki. Wniosek przyjęli. W tym roku przyznali Nam dofinansowanie z PFRON. Dostaniemy pieniądze na materiał, a koszty robocizny trzeba pokryć z własnej kieszeni. Ogólnie PFRON ma bardzo mało pieniędzy. Kilka na prawdę dobrych programów dla osób niepełnosprawnych zostało zawieszonych i nie wiadomo czy będą one w przyszłym roku. Nie lubię remontów, ale wiem, że tak będzie po prostu lepiej i wygodniej. Około 2-3 tygodni zajmie remont, tak myślę. Jakiś czas temu byłem złożyć papiery na kartę parkingową. Dzięki niej będę mógł stawać samochodem na miejscach parkingowych, które są wyznaczone dla osób niepełnosprawnych. Za jakiś czas trzeba będzie ją odebrać. Teraz karta przyznawana jest na 5 lat. Kiedyś ponoć była na stałe przyznawana. Ja osobiście uważam, że tak jak w moim przypadku i nie tylko moim, taka karta powinna być przyznawana na stałe, a nie tylko na 5 lat. No cóż, może urzędnicy są mądrzejsi od lekarzy i myślą, że w ciągu 5 lat doznam cudownego ozdrowienia, zacznę chodzić i nie będzie mi potrzebna już karta.

PS. Kolejny post już wkrótce.  

wtorek, 4 sierpnia 2015

Asystent osoby niepełnosprawnej na co dzień

Dla zwykłego zdrowego człowieka wyjście samemu do sklepu na zakupy, do lekarza, na piwo z przyjaciółmi czy też podróż autobusem, itd. nie stanowią kłopotu. Gorzej jak ma tego dokonać osoba niepełnosprawna. Owszem są osoby niepełnosprawne, które są w stanie wykonać te czynności i bardzo dobrze, ale niestety nie wszyscy dadzą radę. Jak ktoś jest niepełnosprawny tak jak ja np., ale są też inni ludzie w podobnej sytuacji co ja i z podobną niepełnosprawnością, to nie jest ten ktoś w stanie wykonać tych czynności bez pomocy drugiego człowieka. Zazwyczaj osobą, która pomaga jest ktoś z rodziny, mąż, żona, sąsiedzi albo przyjaciele.

Rzadko się zdarza, aby był to asystent osoby niepełnosprawnej. Na zachodzie asystent jest normą dla osób ze znaczną niepełnosprawnością. Pomaga on w wykonaniu codziennych czynności. Dzięki temu rodzice mogą np. iść do pracy. U nas w Polsce nie zmienia się za wiele w kwestii asystenta osoby niepełnosprawnej. Nadal jest z tym kłopot i jesteśmy daleko w tyle za krajami Unii Europejskiej. Ponoć można znaleźć taką osobę poprzez różne fundacje, organizacje czy chociażby wolontariat. Z ciekawości sprawdziłem to w google i nie udało mi się nic znaleźć. Nie wiem, może źle szukałem, zresztą to nie jest aż tak bardzo istotne. Od jakiegoś czasu ponoć organizacje mogą przydzielać asystentów i PFRON to finalizuje. Jednak taki asystent nie jest przydzielony na stałe, tylko na jakiś czas. 

Uważam, że każda osoba niepełnosprawna, która nie jest w stanie zrobić za wiele bez pomocy drugiego człowieka powinna mieć takiego asystenta. Jest to sprawa totalnie niezaprzeczalna, a wręcz bezapelacyjnie oczywista. To jest chore, że osoba niepełnosprawna nie może mieć osobistego asystenta. Mnie osobiście nie stać na zatrudnienie asystenta i zapewnienie mu godziwej zapłaty.  Dzięki pomocy asystenta osoby niepełnosprawne odzyskałyby w jakimś stopniu niezależność i mogłyby się wyrwać z domu i zrobić coś samodzielnie. Dodatkowo więcej osób miałoby pracę pracując właśnie jako asystent. Może by się to przyczyniło do spadku bezrobocia w Polsce. Rodzice nie musieliby się zajmować na co dzień niepełnosprawnym, tylko mogliby pójść do pracy. Taki asystent mógłby odciążyć najbliższych członków rodziny osoby niepełnosprawnej. Na pewno wyszłoby to na plus.

Ja chcąc wyjść do sklepu, na miasto czy na spacer muszę iść z kimś, bo samemu nie dałbym rady wyjść, głównie ze względu na odsysanie, które może być konieczne albo i nie. Czasami jest tak, że nie odsysam się nawet kilka godzin, mój rekord to 5 godzin bez odsysania. A czasem zdarza się tak, że co 20 minut trzeba odsysać. Zazwyczaj jadę z mamą albo z braćmi do miasta. Radzę sobie bardzo dobrze i z tego się cieszę, ale mogłoby być jeszcze lepiej przy pomocy asystenta. Mógłbym "sam" zrobić zakupy i też w jakiś inny sposób pomóc najbliższym. No cóż na dzień dzisiejszy trzeba sobie radzić przy pomocy najbliższych, ale głęboko wierzę w to, że usługa asystenta kiedyś będzie dostępna w Polsce. Ja korzystam z pomocy asystenta na uczelni, bez której byłoby mi ciężko studiować. Jest to niesamowita wygoda i duże wsparcie dla studenta.   

poniedziałek, 20 lipca 2015

Zakopane

Wczorajszy dzień był pełen wrażeń. Wstępnie już jakiś czas temu miałem plan, żeby pojechać do Wisły i zobaczyć skocznie, ale później po dłuższym zastanowieniu się i słusznych sugestiach innych zdecydowałem, że uderzymy do Zakopanego. Jak się później okazało była to świetna decyzja.

Minął piątek, a potem sobota i nadeszła niedziela. Pogoda od samego rana była piękna. Wręcz wymarzona. Z rana zaczęliśmy się pakować i rach, ciach do samochodu. Mieliśmy przed sobą jakieś 100 kilometrów drogi, więc trzeba było przygotować się na dłuższą podróż. Podróż w jedną jak i w drugą stronę wyszła dłużej niż planowe 2 godziny, ale było na prawdę warto. Korków uniknąć się nie da niestety.

Najpierw poszliśmy w kierunku Skoczni narciarskiej w Zakopanem. Po dłuższym spacerze dotarliśmy pod Skocznię, która zrobiła na mnie wrażenie. Oglądać coś w telewizji, a na żywo to jest różnica i to zdecydowanie. 

Oto mekka polskich skoków narciarskich:





Następnie pojechaliśmy na Krupówki. Parę godzin tam spędziliśmy. Ludzi było dużo. Jeśli chodzi o dostosowanie do wózka to nie miałem żadnych problemów z krawężnikami. Wszędzie udało mi się wjechać oprócz niektórych restauracji, gdzie był 1 albo 2 stopnie. To była jedyna wada.

Zdjęcia z Krupówek:




A tutaj domek do góry nogami:


W środku domku:



I kapelusza góralskiego nie mogło zabraknąć:


Dzień spędziłem super. Było kapitalnie. Po każdej takiej podróży chce podróżować jeszcze dalej i zdobywać Świat.

P.S.
Oczywiście zdjęcia Tatr nie mogło zabraknąć:







sobota, 11 lipca 2015

Wypad poza miasto

Kolejny weekend wakacji już mija. Od upałów można już trochę odpocząć. Trochę odczułem upały, ale ja lubię jak jest ciepło i ładnie. Upały dało się jakoś znieść. Zresztą jak jest ciepło to można wtedy spędzić czas na zewnątrz. Na dniach Andrychowa byłem. Zdjęć nie mam, ale jak gdzieś pojadę to na pewno coś tutaj wrzucę. Teraz mogę pograć na keybordzie. Po dość długiej przerwie idzie mi całkiem dobrze. Bracia wyjechali do pracy za granicę i zostałem tylko Ja, Mama i Kori. Trochę pusto jest w domu, ale jakoś daję radę. Kori troszczy się o to, żebym się nie nudził. Ciągle chce się bawić i mnie zaczepia. Mały pies, a daje tyle radości. Doktor przyjeżdża co tydzień do mnie. Dużo ze sobą rozmawiamy. Mamy dużo wspólnych tematów. Na razie trochę odpoczywam. Połowę praktyk mam już za sobą. Wczoraj byłem w Zagórniku na grillu. Było fajnie, bo udało mi się odpocząć i posiedzieć w miłym towarzystwie. Kori się wygoniła i dobrze, bo koło bloku nie pogoni za wiele. No i w końcu nie zapomniałem o wzięciu aparatu.

O to i zdjęcia:




czwartek, 2 lipca 2015

Wakacje na 100%

Teraz mam 3 miesiące wolnego od nauki. Sesja zdałem to mogę odpoczywać. Nie byłem pewien do końca, jeśli chodzi o ostatni egzamin czy go zdam, ale udało się na szczęście go zdać i to jest najważniejsze.

Idzie fala upałów. Ten weekend mam już zaplanowany. W przyszły weekend być może uda się gdzieś pojechać. Tak to jakoś leci. Z praktykami odrabiam się w tygodniu, więc weekendy mam wolne. W sierpniu gdzieś tak zaczynamy remont łazienki. W zeszłym roku złożyła Mama wniosek, a na początku tego roku dostaliśmy zgodę na remont. Pisałem o tym w zeszłym roku. Papierkowej roboty masa przy tym jest. To jest tylko wierzchołek góry lodowej. Do tego dochodzą inne wymogi z PFRONU. Dadzą Oni na materiał, ale trzeba pokryć koszty remontu. No cóż, najważniejsze jest to, że przez większość wymogów udało się jakoś przejść. Jak uda się wyremontować tą łazienkę i zmienić wannę na prysznic, to będzie to duże ułatwienie dla mojej Mamy.

P. S. w kolejnych postach dorzucę jakieś zdjęcia, żeby było ciekawiej. 

poniedziałek, 29 czerwca 2015

2 lata

W sobotę minęło już dwa lat odkąd prowadzę bloga. Niesamowite jak ten czas szybko leci. W ciągu dwóch lat parę rzeczy się zmieniło na dobre. Nie zmienił się cel w jakim piszę bloga. A piszę go po to, aby pokazać innym zdrowym jak i też niepełnosprawnym osobom, że z niepełnosprawnością i z respiratorem da się żyć i spełniać marzenia. Również bloga piszę po to, żeby kontaktować się z innymi osobami niepełnosprawnymi i służyć pomocą i dobrą radą w razie potrzeby. Zresztą jak ktoś napisze do mnie na maila, a zdarzyło się tak kilka razy to zawsze odpisuje. Czasami z lekkim opóźnieniem, ale zawsze. W ten sposób poznałem już parę osób z podobną chorobą, co ja mam i z tą samą też. Być może w przyszłości uda mi się, z którymś z nich spotkać. Z miłą chęcią. Jak tylko będzie okazja, to czemu nie. Myślę, że pisanie bloga może być fajne. Pod koniec tygodnia mają być wyższe temperatury to skorzystam z pogody.

środa, 24 czerwca 2015

4/5

Teraz mogę odpocząć. Przedwczoraj zdałem przedostatni egzamin. W przyszłym tygodniu będę już wiedział czy zaliczyłem sesje. Wyniki mam wtedy z ostatniego egzaminu. Zresztą pisałem o tym w poprzednich postach. Nie ma się co powtarzać. Na pewno dam znać i podsumuje za niedługo pierwszy rok studiów. Pogoda kiepska, więc siedzę w domu. Dzisiaj udało mi się tylko wyjść do sklepu. Pod koniec tygodnia ma być lepiej. Na początku lipca mają być dni Andrychowa. Będę chciał wziąć w nich udział. Tak chociaż się przejść. Program dni Andrychowa jest bardzo ciekawy. Jak będzie pogoda to się wybiorę. 

Też na początku czerwca zacząłem praktyki tłumaczeniowe. Idzie mi różnie, bo raz lepiej, a raz gorzej, ale najważniejsze jest to, że zadania zaliczam. Z zadania na zadanie wszystko wychodzi coraz łatwiej. Praktyki potrwają jeszcze dwa miesiące, ale też dzięki temu zyskuje cenne doświadczenie zawodowe. Praktyki odbywają się przez internet, więc mogę robić wszystko na komputerze. Tym się zajmuje różnie, bo raz do południa, a raz po południu. To nie jest od godziny do wyznaczone. To ja decyduje kiedy chce się zajmować praktykami i to jest fajne, bo mogę coś zrobić w inny dzień i o innej godzinie. 

środa, 17 czerwca 2015

Zdjęcia, zdjęcia

Na dzień dzisiejszy 3 z 5 egzaminów mam już z głowy. Zostały mi 2 najtrudniejsze do zdania. Będę widział jak mi to pójdzie. 22 czerwca przedostatni egzamin mam. Na koniec czerwca będzie już wszystko wiadomo czy zdałem, bo wtedy mam wyniki z ostatniego egzaminu. Potem upragnione wakacje.


Zdjęcia
z
działki:



Zdjęcia Kori:





Zgodnie z obietnicą wystawiam zdjęcia :)

czwartek, 11 czerwca 2015

Tuż przed

Po intensywnym weekendzie wszystko wydawało się być w porządku. A tu we wtorek wyskoczyła mi gorączka. Do środy udało mi się ją trochę zbić. Wezwaliśmy lekarza i skończyło się antybiotykiem na 7 dni. Złapałem jakąś infekcję gardła. No dzisiaj już czuję się lepiej. Dobrze, że tak się skończyło, bo jutro mam egzamin przez Skype'a, a w poniedziałek jadę do Sosnowca na egzaminy. Potem zostanie mi tylko jeden egzamin ustny, do którego mogę sobie powtarzać na spokojnie. Po 15-tym będę miał więcej czasu wolnego i będę mógł odpocząć. Co prawda odpocznę całkiem dopiero po 29-tym czerwca, bo wtedy mam wyniki z ostatniego najtrudniejszego egzaminu.      

Intensywny weekend

Zaległości w pisaniu mi się trochę narobiło, ale też nie było kiedy o tym pisać. Weekend spędziłem bardzo intensywnie. Mogę go jak najbardziej zaliczyć do udanych. Do południa nauka, a po południu wycieczki. W zasadzie to weekend wcześniej też byłem poza domem.

A więc, ostatnią sobotę maja spędziłem na działce. Było naprawdę fajnie. Można było się pośmiać i pogadać. No i też była to taka odskocznia od nauki do sesji. Sobota super spędzona, tylko szkoda, że czas wolny tak szybko mija.

No i potem przeleciało do czwartku i znów weekend. Czwartek co prawda spędziłem w domu i trochę koło bloku. Za to w piątek pojechałem na wieś do znajomych mamy. To tak niespodziewanie wyszło, ale wycieczka jak najbardziej udana. Miło spędzony czas na świeżym powietrzu - to lubię :)

Za to w sobotę wybrałem się do rodziny do Radoczy. Też było super. Pogadało się o tym o tamtym. Fajnie zleciał czas w rodzinnym gronie. Grill też był, więc sobie pojadłem. Samochód mają znajomi taki, że wjadę w całości wózkiem elektrycznym i jeszcze 5 osób wejdzie, więc spoko.   

Za to w niedzielę byłem nad rzeką i posiedziałem tam trochę, a potem przyjechałem do domu i na tym zakończyłem długi weekend.   

wtorek, 26 maja 2015

Mija kolejny dzień

U mnie nic nowego. Egzaminy na studiach coraz bliżej. W zasadzie to 5 egzaminów będę miał. 2 z nich będą najtrudniejsze. Będę Wam tu relacjonował wszystko na bieżąco. Niestety pogoda nie rozpieszcza, od paru dni deszczowo, więc też siedzę w domu. W tym tygodniu mam zajęcia tylko w czwartek z czego się cieszę. Mogę dzięki temu przygotowywać się do egzaminów. Egzamin z angielskiego gdzieś na początku czerwca będę miał, a 15 czerwca z rosyjskiego. 29 czerwca będzie ocena z pracy egzaminacyjnej z historii literatury. Oprócz tego jeszcze 2 egzaminy przez Skype'a będę miał przeprowadzone.

Od około 2 miesięcy mam psa w domu :) Wabi się Kori. Nie wiem czemu nie napisałem o tym wcześniej, ale tak jakoś po prostu wyszło. Niedługo wrzucę jakieś zdjęcia na bloga. 

W tym miesiącu mało postów napisałem, ale postaram się to nadrobić w wakacje.

Pozdrawiam :)


   

sobota, 16 maja 2015

Wstępne plany na lato :)

I tak leci dzień za dniem. Już połowa maja. Egzamin w Sosnowcu już za miesiąc. Pogoda piękna. Jak tylko mogę to staram się z niej korzystać. Spacer dzisiaj zaliczyłem i nawet udało mi się opalić, z czego jestem zadowolony :) Nie pisałem tu nic dwa tygodnie, ale za niedługo się to zmieni.

Już nie mogę się doczekać lata. Szykuje się parę wycieczek, więc będzie o czym pisać na blogu. Będzie dużo postów i zdjęć. No i też czasem będę chciał robić relacje ustne, tak jak to wygląda na vlogach, na których autor nie pisze postów tak jak ja, tylko mówi wszystko ustnie. Chcę, aby mój blog był bardziej atrakcyjniejszy i miał więcej czytelników. Keyboard też uruchomię jak będzie więcej czasu wolnego. 

Od ponad roku rozwijam znajomości internetowe. Mam ich trochę. Czasami zdarza się, że piszę z dwoma osobami na raz, ale rzadko tak mam, bo uważam, że wtedy człowiek nie poświęca tyle uwagi na drugą czy dla tej pierwszej osoby, a tak nie powinno być. Może nawiązywanie kontaktów przez internet to nie jest to samo, co kontakt na żywo, ale dobre i to. Znam paru kolegów z tym samym rodzajem zaniku, co ja mam. Być może uda mi się spotkać z kolegą z DMD, który mieszka niedaleko mnie. Jest na to bardzo duża szansa, że spotkanie dojdzie do skutku już tego lata. Bardzo na to liczę. 
    

poniedziałek, 4 maja 2015

I przyszedł maj

Długi weekend średnio mi się udał, bo pogoda była zmienna. Za to niedzielę przed majówką spędziłem w miłym towarzystwie. Sezon grillowy można uznać za otwarty. Szkoda, że nie zrobiłem zdjęć z wycieczki na działkę, ale na następny raz już o tym pomyślę. Pogoda była taka średnia. Wracałem do domu w deszczu, ale z cukru nie jestem i nic mi nie ma. Tak to by było nudno, a tak to były atrakcje.

Za ponad miesiąc będę miał pierwsze egzaminy w sesji, zobaczymy jak pójdzie. Teraz czeka mnie trochę więcej pracy, ale daję radę :)

Na wakacje planuję parę wycieczek. Coś na pewno się uda. Nie będę się nudził. Tak to nic wiele się u mnie nie dzieje, ale postanowiłem coś tutaj napisać.     

niedziela, 19 kwietnia 2015

Językowe zainteresowania :)

Od jakiegoś czasu mam taką, jakby "zajawkę" na naukę kolejnych języków obcych. Wiadomo oczywiście, że nie da się uczyć wielu języków na raz, bo przede wszystkim nie mam na to, aż tyle czasu. Po drugie mogłoby się mi to wszystko zacząć mieszać, co zdecydowanie nie jest dobre.

Postanowiłem przeglądnąć internet. Zajrzałem na parę stron różnych poliglotów. Znalazłem parę kanałów multijęzykowców na YouTube. Poczytałem trochę, pooglądałem i wyciągnąłem wnioski.

A więc najpierw muszę utrzymać i podnosić znajomość tych języków, które umiem, czyli rosyjski i angielski. Potem mogę wziąć kolejny język. Może to być nowy język lub ten, którego się uczyłem już. Ja tutaj wybrałbym język, którego się już uczyłem, z tego względu, że nie będzie tyle problemów z jego nauką. Ja miałem dwa języki, których się uczyłem. 

A mianowicie niemiecki i ukraiński z tym, że niemiecki miałem przez 3 lata w liceum, a ukraiński tylko pół roku, więc łatwiej będzie mi się uczyć po prostu niemieckiego, gdyż mimo, że nie miałem kontaktu z niemieckim przez jakiś czas to będzie mi łatwiej go sobie po prostu przypomnieć i podciągnąć. Jak to opanuje i wszystko będzie, że tak powiem na zadowalającym mnie poziomie, to mogę zająć się innym językiem, nie zapominając o językach, które umiem. 

Tutaj decyzja należy do mnie czy pójść w język ukraiński czy może w któryś z języków romańskich, które, muszę przyznać zaczynają mnie interesować. To tak na przyszłość. Uważam też, że dobrze znać parę języków obcych, bo nigdy nie wiadomo jaki język się przyda w życiu. Też wyznaje taką zasadę, że lepiej znać parę języków dobrze, tak 3, 4, niż 10 kiepsko. 

Dla osób, które interesują się językoznawstwem, czyli też dla mnie nauka paru języków może być dobra, gdyż można zauważyć pewne zależności między danymi językami w danej grupie językowej i inne zależności.

Ponadto języki są cenione przez pracodawców, pod warunkiem, że umiemy nimi mówić płynnie, nie robimy dużej ilości błędów. Owszem mogą się zdarzyć, bo nie każdy jest idealny. Nie będę się tu powtarzał po kimś, co powinno się wziąć pod uwagę, w wyborze języka do nauki. Na pewno nie można uczyć się języka na siłę. Dany język musi się nam podobać, potem bierzemy jeszcze pod uwagę inne rzeczy.

piątek, 17 kwietnia 2015

Post o wszystkim i o niczym

Wszedłem tutaj na chwilę, żeby coś napisać, bo trochę mój blog zaczyna świecić pustkami i leży odłogiem. Teraz już wszystko jest zmienione tak jak chciałem. Blisko 3 lata nie zmieniałem wyglądu bloga, więc można było coś tutaj zmienić jak najbardziej.

Od jakiegoś czasu zacząłem ponownie robić przerwy od respiratora. Już potrafię oddychać samemu 45 minut. To dużo i nie dużo, ale było nie było zawsze coś. Jestem zadowolony z tego co udało mi się na dzień dzisiejszy osiągnąć. Utrzymać ten stan jaki jest, to z czasem będzie coraz lepiej i będą coraz dłuższe przerwy.

Na studiach jak to na studiach, dzień jak co dzień. Jest co robić, nie ma się tu co czarować, ale z drugiej strony mam zajęcie i znajduje też spokojnie czas, żeby wyjść na spacer czy po prostu zwyczajnie odpocząć. Oprócz studiów zajmuje się na tyle na ile mogę przygotowaniami do egzaminu FCE. Kiedy będę go pisał jeszcze nie wiem, bo pierwsze muszę się do niego przygotować i zdobywać odpowiednią ilość procent wymaganą by zdać. Jak to osiągnę to wtedy będę zapisywał się na termin. 


wtorek, 7 kwietnia 2015

Czas na zmiany

      Któregoś dnia zaglądnąłem do zakładki "O mnie" i pomyślałem, że najwyższa pora zaktualizować informacje. Przeszedłem do rzeczy i wczoraj wszystko zrobiłem. Teraz jest to lepiej napisane i mi się podoba. Dodatkowo zmieniłem swój krótki opis na stronie głównej mojego bloga. To tyle jak na razie zmian. Jeszcze została mi do zmiany kolorystyka bloga, ale to musi mi przyjść do głowy jakiś pomysł.  

piątek, 3 kwietnia 2015

Życzenia z okazji Wielkiej Nocy

          Zbliżają się Święta, a właściwie to już są :) Za oknem zamiast pogodnych Świąt mamy śnieg. Widocznie zima nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Pomysłu na posta zbytnio nie mam. W zamyśle miały być życzenia.

              A więc, z okazji zbliżających się świąt chciałbym życzyć Wam spokojnych, radosnych i udanych Świąt Wielkanocnych oraz mokrego Dyngusa, o ile nie będzie padać z góry :) 


Wszystkiego dobrego :)

czwartek, 26 marca 2015

Wiosna & FCE

                Wiosna... nareszcie, bo można się w końcu wyrwać z tego domu na chwilę :) Mi się udało wczoraj pierwszy raz tej wiosny wyjść na zewnątrz. Co prawa tylko w sklepie byłem, ale od czegoś trzeba zacząć. No i tak też tydzień dobiega końca i na reszcie, bo jeszcze parę dni i wolne mi się szykuje. Zbliżają się Święta Wielkanocne.

                   Mam nadzieję, że wiosna już pozostanie z Nami, ale też nie wiadomo co przyniesie kwiecień. Starego porzekadła o kwietniu nie muszę przypominać, bo każdy wie, o co chodzi. Byle do czerwca, a potem jak wszystko pójdzie zgodnie z planem to będę miał wolne. Już się nie mogę doczekać.

                Ostatnio dostałem więcej informacji na temat egzaminu z angielskiego - FCE, który zamierzam zdawać. Dowiedziałem się, że nie ma żadnych ograniczeń i przeciwwskazań, że spokojnie mógłbym taki egzamin napisać. Mógłbym mieć wydłużony czas, pisać na komputerze na klawiaturze ekranowej i mógłbym mieć, również kogoś z rodziny lub pielęgniarkę do pomocy przy odsysaniu. To tyle, jeśli chodzi o sprawy stricte techniczne. 

              Teraz pozostaje jeszcze aspekt naukowy, gdyż zdaję sobie sprawę z tego, że z pewnością będę musiał się do takiego egzaminu przygotować. To już nie są przelewki i trzeba trochę się pouczyć, by nie dać plamy.

             A więc, teraz czekam, aż wykładowczyni sprawdzi mi część pisemną próbnego egzaminu FCE, którą pisałem w zeszłym tygodniu. Potem przeprowadzimy próbny egzamin ustny przez Skype'a. Wykładowczyni jest egzaminatorem, więc z pewnością wie, co i jak. Potem to podsumuje wszystko i ocenię czy trzeba jeszcze się dokształcić i przygotować. Terminy tego egzaminu są trzy w roku. W lutym, czerwcu i listopadzie, więc jest jeszcze czas na przygotowania. Certyfikat wydawany jest bezterminowo.

poniedziałek, 23 marca 2015

Dyktafon

              Jak pech, to pech, mówi się. Każdy go może mieć. No i mi też się zdarzył niedawno, ale już mam nadzieję, że mnie opuścił na długi okres czasu :)

           A więc, gdzieś na początku marca popsuł mi się dyktafon. W poniedziałek na następny tydzień asystentka zawiozła dyktafon do biura osób niepełnosprawnych UŚ i dyktafon poszedł do naprawy, ale nie dało się nic z nim zrobić. Jedynie można naprawić na własną rękę dyktafon, ale stwierdziłem, że nie ma co tu kombinować za bardzo, nie ma to najmniejszego sensu i trzeba zakupić sobie własny dyktafon, żeby przede wszystkim mieć święty spokój i nie musieć się prosić i czekać. Nie wiem, może to był błąd, że postanowiłem wypożyczyć dyktafon, ale skoro była taka możliwość to z niej skorzystałem. Pewnie jakbym wiedział, że będę musiał czekać cały październik na dyktafon i że potem się zepsuje w marcu to bym od razu kupił i spokój by był. Człowiek całe życie uczy się na własnych błędach i taka jest prawda. Jeszcze nie raz się człowiek na czymś przejedzie.

            Decyzja o kupnie dyktafonu zapada w zeszłym tygodniu. Na szczęście dzisiaj kupiłem dyktafon i niedługo dostarczę go do asystentki. Cieszę się, że ten problem mam z głowy.

niedziela, 15 marca 2015

Zmiana rehabilitanta

         Od około pół miesiąca przychodzi do mnie nowy rehabilitant. Musiałem zmienić na jakiś czas rehabilitanta, ponieważ ta rehabilitantka, co przychodziła do mnie dotychczas złamała rękę, dlatego też, póki co nie jest w stanie ze mną ćwiczyć i musiałem na okres jej rekonwalescencji znaleźć kogoś do rehabilitacji.
         
        O dziwo osobę na zastępstwo udało mi się znaleźć dość szybko, co nie zawsze jest takie łatwe, ponieważ nie każdy rehabilitant się podejmie rehabilitowania osoby z rurką tracheotomijną i respiratorem. Ważne, że mi się udało szybko kogoś znaleźć i z tego się cieszę. Też przy swojej chorobie nie mogę sobie pozwolić na brak rehabilitacji, gdyż jest to na dzień dzisiejszy jedyny środek, który może spowolnić rozwój choroby.

         Jeśli chodzi o moje wrażenia, to dobrze mi się ćwiczy z tym nowym rehabilitantem. Mamy wiele tematów do rozmów. Gęby się nam nie zamykają :) Mimo, iż dużo rozmawiamy, to też nie zapominam o precyzyjnym wykonywaniu ćwiczeń.

          Łączę przyjemne z pożytecznym na rehabilitacji, bo zarówno ćwiczę, jak i też doskonale swój język rosyjski, a przy okazji uczę się nowego, gdyż ten rehabilitant zna język francuski. Gramy w taką grę językową, którą nazwałem "10 na 10", a polega ona na tym, że ja mówię po rosyjsku jakieś słówko na przykład lekarz z działu Zdrowie, a on mówi potem po francusku i tak, aż do 10-ciu. Jak jest remis to nie gramy dalej, a jak ktoś z nas przegra to jest druga runda.  
      

piątek, 13 marca 2015

"Tańczymy

dla Szymona"       

        W ten weekend odbędzie się już kolejna akcja charytatywna dla mnie. Będzie to już trzecia taka akcja, licząc tą w grudniu i też tą co niedawno w lutym została zorganizowana przez liceum. Nie było koncertu w zeszłym roku, więc jest coś w zamian.

        Dobra, przejdźmy do sedna sprawy. A więc, już w tą sobotę będzie organizowana "Zumba dla Szymona". Nie pisałem w sumie o tym tutaj wcześniej, ale teraz przyszła najwyższa pora. W zeszłym roku mojej mamie taka miła Pani zaproponowała, żeby zorganizować taką właśnie imprezę charytatywną dla mnie, że dałoby się coś zorganizować, że się popyta, itd. No i od słowa do słowa i wszystko staje się faktem. Cieszę się, że jest organizowana taka impreza dla mnie :) 

      Impreza odbędzie się w sobotę 14 marca 2015 roku w godzinach od 17 do 20 w Miejskim Domu Kultury w Andrychowie. Więcej szczegółów dotyczących tej imprezy charytatywnej i plakat znajdziecie pod tym linkiem:

    Wszystkich chętnych, którzy chcą wziąć udział w charytatywnym maratonie Zumby dla Szymona "dla mnie" serdecznie zapraszam oraz życzę świetnej i udanej zabawy :)

niedziela, 8 marca 2015

Wszystkiego najlepszego :)

      Dość trochę mnie tu nie było i mam pewne zaległości w pisaniu. Zaniedbałem swojego bloga, ale też nie było o czym pisać. Drugi semestr na studiach zaczął się na dobre, ale wszystko odnośnie zaliczeń, mniej, więcej wszystko mam już ustalone, więc spoko. Plan zajęć mi odpowiada, bo mam jeden dzień wolny w tygodniu, co wiele ułatwia. Pogoda coraz ładniejsza i cieplejsza co mnie bardzo cieszy, bo będę mógł wyjść na zewnątrz. 

       Dzisiaj też mamy znany przez każdego dzień kobiet i z tej okazji życzę wszystkim kobietom wszystkiego najlepszego z okazji Waszego święta :) :D

czwartek, 26 lutego 2015

Trzy lata z rurą

Niedawno minęło trzy lata odkąd mam rurkę w szyi i respirator. Dużo się zmieniło za te trzy lata, bo przede wszystkim udało mi się skończyć liceum, zdać maturę i dostać się na studia. Za te trzy lata nabrałem doświadczenia, jeśli chodzi o funkcjonowanie na co dzień z respiratorem i podróżowanie i tak dalej. Mógłbym tu jeszcze wiele innych rzeczy napisać, ale to też nie na tym rzecz polega. A więc wnioski z tych trzech lat są takie, że życie z rurką nie jest złe, da się przyzwyczaić, żyć i spełniać marzenia. Może i początki nie są łatwe, gdyż człowiek dużo rzeczy nie wie na początku - jest wtedy po prostu nowicjuszem, ale z czasem człowiek dowiaduje się coraz więcej i dostrzega coraz więcej możliwości. Też po tych trzech latach myślę sobie, że czasem trzeba zaakceptować coś takim, jakim jest, a jak się ma jakieś wątpliwości to warto sobie wtedy powiedzieć, bądź przypomnieć znane większości z Was powiedzenie, że jak się nie ma tego co się lubi, to się lubi to co się ma i żyje się dalej - to już moja wstawka :)

Chociaż ostatnio miałem takie coś, że tak jakbym się zatrzymał na dwóch latach z rurą i respiratorem. Tak sobie rozmawiałem z mamą niedawno i mówię, że "jestem dwa lata z rurą", a mama mi odpowiada, że "jakie dwa lata, już trzy minęły i czwarty rok idzie". Zdziwiłem się, ale musiałem przyznać stuprocentową rację mamie. 

Tak samo niedawno po prawie pół roku zdążyłem dostrzec w moim opisie na blogu, że mam napisane, że mam osiemnaście lat, a to błąd, bo mam już dziewiętnaście lat, a za ponad pół roku dobije okrągłej dwudziestki. Zatrzymałem się na wieku osiemnastu lat, ale szybko się opamiętałem i to jest najważniejsze :)   

  

piątek, 20 lutego 2015

Po wolnym

No i pora na drugi semestr. Udało mi się odpocząć w przerwie międzysemestralnej. Czas wolny zasuwa niesamowicie. Nie zdążyłem się obejrzeć, a tu już koniec wolnego i pora na naukę. Pierwszy semestr oceniam pozytywnie. Wyciągnąłem pewne wnioski po pierwszym semestrze, bo trzeba było tak zrobić Teraz już wiem mniej, więcej na czym się skupić, co jest ważne bardziej, a co mniej. Wiem, również co należy jeszcze dopracować. Na filologii można się dużo nauczyć, ale więcej trzeba zrobić samemu. Teraz trzeba zająć się drugim semestrem. Jest parę nowych przedmiotów w tym semestrze, ale nie będę Was tym zanudzał, bo po co. Nie chce się powtarzać tutaj :) 

Dzisiaj pogoda jest dość ładna, ale noce jeszcze mroźne. Z nadzieją czekam na wiosnę, żeby móc w końcu wyjść na zewnątrz. Jeszcze trochę muszę poczekać, ale dnia już przybywa, co jest dobrym prognostykiem i świadczy o zbliżającej się wiośnie. Teoretycznie mógłbym wyjść na zewnątrz, ale muszę też uważać, żeby nie zachorować na coś. W przypadku mojej choroby muszę tego pilnować, żeby nie było niepotrzebnych kłopotów. Za to odbije sobie to, jak tylko zrobi się ciepło.