sobota, 23 grudnia 2017

Życzenia na Święta Bożego Narodzenia 2017...



Z okazji Świąt Bożego Narodzenia 
pragnę złożyć Wam życzenia 
tego, co najważniejsze - zdrowia, szczęścia, 
pomyślności 
oraz miłości. 
Niech ten okres świąteczny 
będzie dla Was okazją do rodzinnych spotkań, 
chwil radości i zadumy. 
A Nowy Rok 2018 niech 
będzie lepszy od poprzedniego.



Nasza tegoroczna choinka :)

Każda wpłata jest na wagę złota - zbiórka na nowy wózek elektryczny

Teraz opowiem Wam o mojej zbiórce na nowy wózek elektryczny. Na blogu piszę o niej dopiero teraz, gdyż nie miałem ostatnio czasu, aby tu zajrzeć, a ponadto sprawy związane ze zbiórką toczą się bardzo szybko. 

Na zbiórkę zdecydowaliśmy się, ponieważ mój obecny wózek jest już bardzo zużyty i wymaga coraz częstszych napraw. Coraz częściej pojawiają się problemy z samodzielnym sterowaniem, a zwłaszcza jak zmarznie mi ręka. W takiej sytuacji brakuje właśnie dodatkowego joysticka dla opiekuna. Na dodatek w obecnym wózku nie ma możliwości regulacji siedziska, a manualna regulacja oparcia jest ograniczona, przez co nie mogę zbytnio zmienić pozycji na wózku. 

Nowy wózek będzie spełnieniem moich marzeń, bo będzie on wyposażony w dwa joysticki - jeden dla mnie, a drugi dodatkowy dla opiekuna. Ponadto w wózku będzie nowa półka na respirator, elektrycznie regulowane oparcie oraz siedzisko, dzięki czemu będę mógł zmienić pozycję na wózku. Zawsze chciałem mieć te opcje w wózku. Wózek będzie także wyposażony w windę, która pozwoli mi podnieść siedzisko o 30 cm do góry, co sprawi, że będę mógł chociażby spojrzeć przez okno, znaleźć się na wysokości wzroku mojego rozmówcy i zwyczajnie poczuć się jakbym "stał na własnych nogach". Też zawsze marzyłem o windzie w wózku. Niestety, ale wszystkie te dodatkowe opcje generują bardzo duże koszty i podnoszą cenę wózka do 35 400 zł. 

Nie jestem w stanie sam pokryć kosztów nowego wózka, dlatego zwracam się do Was - moi drodzy Czytelnicy z ogromną prośbą o wsparcie. Każda Wasza wpłata będzie na wagę złota. W zbiórce pomagają mi dwie fundacje.

Pieniądze można wpłacać na konto Fundacji "Zdążyć z pomocą":
42 2490 0005 0000 4600 7549 3994
Z dopiskiem:  
5793 SARACH SZYMON

Również wpłaty można kierować na konto Fundacji „Promyczek”:
Bank Pekao S.A., nr konta: 09 1240 4197 1111 0010 6576 5925
 Z dopiskiem: 
DLA SZYMONA SARACHA

wtorek, 21 listopada 2017

Kontynuacja studiów, a także podziękowania za 1% podatku

Witam Was po dłuższej przerwie :)

Trochę mnie tu nie było, więc trzeba dać o sobie znać. Zastanawiacie się pewnie, co u mnie słychać? U mnie w miarę dobrze. Muszę przyznać, że też trochę się u mnie działo ostatnio. W połowie października zarekrutowałem się na magisterkę. Wszystkie formalności udało mi się pozałatwiać do końca października, tak jak to sobie założyłem. Z początkiem listopada zaczęły mi się studia na dobre. Mam trochę mniej zajęć w porównaniu do studiów licencjackich, co mnie bardzo cieszy. Jednak na nudę nie narzekam, bo jest co robić. Również na początku listopada okazało się, że na moich studiach został uruchomiony dodatkowy lektorat - drugi język. Miałem do wyboru angielski lub czeski. Wybór należał do mnie i nie był najłatwiejszy. Z jednej strony przy kontynuacji nauki angielskiego miałbym kontakt z tym językiem i mógłbym utrzymać jego znajomość. Ale z drugiej strony nie wiem czy miałbym jeszcze kiedyś okazję nauczyć się czeskiego. Dlatego zdecydowałem się właśnie na język czeski, gdyż mi się podoba. A jeśli chodzi o angielski, to będę się go uczył nadal, ale już we własnym zakresie, tak żeby go po prostu nie zapomnieć. Ponadto angielski tytuł mojego bloga chyba mnie do czegoś zobowiązuje, nieprawdaż...

Teraz kolejna dobra wiadomość. Jeszcze na początku listopada, dość niespodziewanie i zaskakująco dowiedziałem się, że dostałem stypendium Rektora dla najlepszych studentów. Bardzo mnie ucieszyła ta wiadomość, gdyż raczej nie spodziewałem, że takowe stypendium kiedykolwiek dostanę. A jednak się udało. Teraz mogę śmiało powiedzieć, że warto było się uczyć. Moja ciężka praca nie poszła na marne i została doceniona przez innych. Otrzymanie stypendium jest dla mnie doskonałą motywacją do dalszego działania. Ponadto jest to też taka rekompensata dla mnie było, nie było.

A obecnie to zrobiła się niestety prawdziwa, a właściwie prawie zima. Z racji złej pogody siedzę już cały czas w domu. Ale mam co robić, gdyż teraz równocześnie oprócz studiów mam jeszcze na głowie artykuł naukowy, który pisałem w październiku, i do którego mam jeszcze nanieść kilka poprawek i artykuł będzie już gotowy. Poprawki dostałem dzisiaj.

Jeszcze jedna dobra wiadomość. A mianowicie około 15 listopada zakończyło się księgowanie wpłat z 1% za rok 2016. Bardzo się cieszę, że zdecydowaliście się przeznaczyć swój 1% podatku na mój cel. Korzystając z tej okazji, chcę Wam bardzo podziękować za to. Dziękuję i to bardzo :) Pieniądze z 1% zostaną z pewnością dobrze wykorzystane i pomogą pokryć wysokie koszty rehabilitacji oraz leków itd. Ponadto pieniądze z 1% zostaną też przeznaczone na zakup nowego wózka elektrycznego, na który prowadzę zbiórkę. O tym napiszę Wam w kolejnym poście. Jeszcze raz dziękuję Wam za Wasz 1% podatku przekazany na mój cel. Polecam się na przyszłość. Jeśli nie wiecie komu podarować swój 1%, to możecie przeznaczyć go na mnie.

Pozdrawiam :)

poniedziałek, 2 października 2017

Licencjat obroniony :)

Wrzesień już dobiegł końca. Był to dość pracowity dla mnie okres, ponieważ w końcu udało mi się dopisać pracę licencjacką, dosłownie "rzutem na taśmę" wszystko napisałem. Potem musiałem załatwić wszystkie formalności związane z obroną. W końcu nadszedł dzień obrony. Trochę się stresowałem egzaminem licencjackim, ale nie jakoś bardzo. Pomyślałem sobie po prostu, że trzeba jechać i zrobić swoje, czyli zdać i że bez 5 mam nie wracać :) Pozytywne nastawienie bardzo mi pomogło. Sam egzamin trwał około 10 minut i jak odpowiedziałem już na ostatnie pytanie, to byłem bardzo zadowolony z siebie i wiedziałem, że będzie dobrze i tak też było, bo zdałem wszystko gładko na 5 :)

Bardzo się cieszę, że udało mi się ukończyć studia licencjackie, które nie były wcale łatwe i kosztowały mnie one bardzo dużo czasu i zaangażowania. Były nie raz duże problemy z tym czy z tamtym. Wiele razy narzekałem na te studia. O wiele rzeczy trzeba było dosłownie "walczyć". Pamiętam, że nawet 2 razy chciałem z nich zrezygnować na 1 roku. 2 rok też był dla mnie dość problematyczny na początku. 3 rok był lepszy, ale też musiałem szybko szukać sobie nowego asystenta, na krótko przed sesją.

Przeszedłem trochę, muszę przyznać, ale wydaje mi się, że było warto, bo nauczyłem się bardzo dobrze rosyjskiego i utrzymałem znajomość angielskiego. Studia też pokazały mi, że trzeba walczyć o swoje i nigdy, ale to przenigdy się nie poddawać. Należy pamiętać o tym, że w życiu zawsze pojawiają się jakieś przeszkody, ale jeśli znajdzie się sposób, aby je ominąć, to można dużo osiągnąć. To takie moje motto, powiedzmy. 

Studia są dla mnie kolejnym etapem na drodze do sukcesu, która jest długa i mam jeszcze sporo przed sobą. W najbliższym czasie rozpocznę na dobre studia magisterskie. Długo myślałem czy iść dalej czy nie, ale w końcu doszedłem do wniosku, że warto spróbować i dać sobie szansę. Jeśli magisterka nie będzie dla mnie zbyt obciążająca, to wówczas pomyślę o podjęciu pracy zdalnej przez Internet. Zobaczymy jak będzie. Po prostu czas pokaże.

środa, 13 września 2017

Kawałki lata...

Witajcie!

W końcu postanowiłem się odezwać na blogu. U mnie mija dzień za dniem. Jest już praktycznie połowa września. Pracę udało mi się dopisać. Teraz czekam na ewentualne poprawki. Bardzo chciałbym już zamknąć ten licencjat. Myślałem, że pisanie pracy pójdzie mi lepiej i szybciej, ale inaczej się po prostu nie dało. Z drugiej strony napisanie pracy w języku obcym nie jest wcale takie łatwe jakby mogło się wydawać.

Mimo, iż pisanie zajmowało mi dużo czasu, to starałem się korzystać z lata, które w sierpniu było bardzo ciepłe i słoneczne. W tym roku nie miałem zbyt wiele wycieczek, po za podróżą nad morze, o której pisałem w poprzednim poście. W te wakacje częściej jeździłem na działkę, gdzie mogłem sobie odpocząć i przede wszystkim oderwać się od pisania. Cieszę się, że mam takie miejsce, gdzie jest cisza i spokój. Z pewnością będę z niego korzystał przez kolejne lata. Mieszkam przy głównej ulicy w Andrychowie, gdzie praktycznie słychać samochody cały czas, więc nie raz trzeba po prostu udać się w ciche miejsce, żeby wypocząć. Powoli zaczynam planować przyszłoroczne wakacje, ale póki co nie mam nic konkretnego w głowie. Mam jeszcze na to bardzo dużo czasu. Mam nadzieję, że tegoroczna jesień też będzie pogodna i uda mi się z niej skorzystać.


To w takim razie trzymajcie się i do następnego posta :)

niedziela, 30 lipca 2017

Niemożliwe staje się możliwe, czyli podróż nad morze

Witam Was po bardzo długiej przerwie od pisania. Jak widać, od paru miesięcy, a nawet dłużej piszę tutaj bardzo nieregularnie. W trakcie roku akademickiego nie miałem tyle czasu, żeby tutaj zajrzeć i coś napisać. Na szczęście, na studiach jest już prawie wszystko pozdawane. Zostało mi tylko dopisać pracę licencjacką i się obronić we wrześniu i to wszystko. Planowo obrona miała być w lipcu, ale niestety nie zdążyłem się wyrobić ze wszystkim na czas. Teraz mogę trochę odpocząć i spokojnie dopisać pracę. 

Jednak ten post nie dotyczy tylko studiów, ponieważ chciałbym Wam opowiedzieć o moim kilkudniowym wyjeździe. To był mój pierwszy kilkudniowy pobyt poza domem. Wraz z mamą i ze znajomymi wyjechaliśmy nad polskie morze. Do tego wszystkiego wzięliśmy Kori ze sobą. Były pewne obawy, jak zniosę podróż, jaka będzie pogoda itd. Skończyło się tylko na obawach, ponieważ podróż zniosłem dość dobrze. Pogoda też była ładna, chociaż nie było za ciepło i trochę wiało. Musiałem dość często okrywać ręce kocem i je ogrzewać. Jednak z tym problemem w miarę dobrze sobie radziłem. Mimo to w ciągu tego pobytu nad morzem udało mi się dużo zobaczyć. 

Na co dzień mieszkaliśmy w domkach w miejscowości Wicie. Miasto nie było tak bardzo zatłoczone i można powiedzieć, że było dość spokojne. W pierwszy dzień zaraz jak przyjechaliśmy, poszliśmy nad morze. Morze zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Potem trochę pochodziliśmy po mieście i zebraliśmy się na domek, bo był do odbioru. Po południu też na chwilę na miasto poszliśmy i przy okazji odkryliśmy też zjazd dla wózków na plażę, co widać na poniższych zdjęciach. W sumie tak nam pierwszy dzień zleciał. 




Następnego dnia korzystając z wolnego czasu pojechaliśmy do Darłówka, gdzie fajnie spędziliśmy kilka godzin. Pospacerowaliśmy i zjedliśmy coś przy okazji. Zdjęcie w porcie w Darłówku udało mi się zrobić.


Następnego dnia pojechaliśmy do Jarosławca. Najpierw przeszliśmy się po centrum. To był dopiero początek naszej wycieczki.




Potem dotarliśmy do pierwszego zejścia do morza.




Tutaj znalazłem świetny widok na morze, co doskonale widać na poniższym zdjęciu.


Potem wybraliśmy się do Motylarni i Papugarni. Można było podziwiać przepiękne motyle i kolorowe papugi.











Potem jeszcze po drodze znaleźliśmy drugie zejście do morza.


W przedostatni dzień pobytu nad morzem pojechaliśmy do Ustki, gdzie też super spędziliśmy czas. Przez godzinę byliśmy w Ustce zachodniej, do której przechodziło się przez taką przeprawę dla pieszych, która co godzinę się wysuwała i otwierała. Poniżej daję też parę zdjęć z Ustki.

Spacer po porcie i promenadzie :)













Idąc po promenadzie udało Nam się znaleźć zejście dla niepełnosprawnych na plażę, na którą koniec końców dotarłem. Wracając znaleźliśmy jeszcze drugi taki zjazd.




Po powrocie z Ustki wybraliśmy się w Wiciach na plażę. Tym razem, aby móc jechać po piasku przesiadłem się z elektrycznego na ręczny wózek. Jazda wózkiem po piasku nie była łatwa, ale dzięki pomocy znajomego, takiego Staszka dotarłem na plażę.

Taki widoczek miałem :)



Plażing, Smażing :)


A potem podjechałem się trochę ochłodzić w morzu :)


Nadszedł ostatni dzień - dzień wyjazdu. Ostatnim punktem naszej wycieczki przed podróżą do domu był Gdańsk. Spędziliśmy tam pół dnia i pochodziliśmy tylko po Gdańskiej Starówce.

Gdańsk, Neptun i Starówka :)







Niestety wszystko co dobre szybko się kończy. Po południu ruszyliśmy w podróż powrotną do Andrychowa. Bardzo cieszę się z tej podróży nad morze. W końcu się udało dopiąć wszystko na ostatni guzik i pojechać nad morze. Już kiedyś był taki pomysł, ale wtedy się nie udało, na szczęście to już jest historia. Jeśli wszystko będzie tak jak do tej pory, to w przyszłym roku też chciałbym gdzieś pojechać.

Pozdrawiam Was :)

poniedziałek, 1 maja 2017

5 lat minęło...

Znowu nie było mnie tu dość długo, ale u mnie na razie wszystko jest w porządku. Na studiach mam dużo pracy. Praca licencjacka się powoli tworzy. Z każdym tygodniem jej przybywa, więc to najważniejsze. Przynajmniej nie stoję w miejscu. Nowa asystentka już została na dobre. Na razie jestem z niej zadowolony, ponieważ bardzo dobrze sobie radzi. Oby tak było dalej. Z pewnością będziemy współpracować do końca studiów licencjackich. Potem zobaczymy, co dalej. Niecałe dwa miesiące temu oficjalnie zakończyłem współpracę z poprzednią asystentką. Na początku roku nie spodziewałem się, że tak to się wszystko potoczy, ale niestety życie czasami nas zaskakuje, bez względu na to czy tego chcemy czy nie. 

Poza tym w marcu miałem okrągłą rocznicę. A mianowicie minęło 5 lat odkąd mam tracheotomię i oddycham za pomocą respiratora. 5 lat temu moje życie obróciło się do góry nogami. Wówczas zastanawiałem się na tym jak moje życie będzie dalej wyglądać. Na szczęście dość szybko po tym traumatycznym wydarzeniu doszedłem do siebie. Nie powiedziałbym 5 lat temu, że będę w takiej sytuacji, w jakiej jestem teraz. Z pewnością taki scenariusz brałbym w ciemno. Cóż przede mną kolejne wyzwania, z którymi muszę się zmierzyć. Z biegiem lat patrzę już na to trochę z innej perspektywy. Emocje też już opadły. Dzisiaj nie zastanawiam się nad tym, co by było gdyby. Zaakceptowałem taki stan rzeczy. Mimo, iż życie z respiratorem nie jest łatwe, to pozwala na wiele możliwości. Najważniejsze jest to, żeby umieć je dostrzegać i je wykorzystywać. Przy własnym zaangażowaniu, pomocy innych i współpracy z nimi wiele się da.  

sobota, 25 lutego 2017

Pamiętajcie o 1% :)

Niestety wszystko, co dobre szybko się kończy. Tydzień wolnego błyskawicznie mi przeleciał i w zasadzie już mam pierwszy tydzień nowego semestru za sobą. Współpraca z nowym asystentem na razie przebiega dobrze. Zobaczymy, co będzie dalej, ale jestem dobrej myśli. Na studiach ok, pomału nowy semestr się rozkręca. Obecnie piszę pracę licencjacką. Staram się radzić sobie na studiach, mimo, iż, wcale nie jest mi łatwo, muszę przyznać i też dochodzą do tego wszystkiego problemy zdrowotne. Ale, co na to poradzić, tak już bywa po prostu. Trzeba sobie z problemami radzić i tyle.

Jeszcze trochę i za niedługo będzie już wiosna, na którą czekam z niecierpliwością, bo będę mógł częściej wychodzić na zewnątrz. W zasadzie już jest bliżej, niż dalej do wiosny, więc to najważniejsze. Trochę mi się już znudziło siedzenie w domu, chociaż tej zimy udało mi się dwa razy wyjść z domu. Raz jechałem na egzamin, a drugi raz pojechałem na urodziny narzeczonej mojego brata. Rzecz jasna, drugi wypad sprawił mi o wiele większą przyjemność. To tyle, jeśli chodzi o moje zimowe wypady. 

Pewnie byłoby ich więcej, gdyby nie to, że muszę się pilnować, aby czegoś nie złapać, a po za tym nie jestem miłośnikiem zimy, to całe ubieranie się i w ogóle. Takie uroki tej pory roku. Ale, jak trzeba gdzieś pojechać, to nie ma zmiłuj, ubieram się i jadę. Pomimo różnych trudności, uważam, że da się gdzieś pojechać zimą. Dla chcącego nic trudnego. Trzeba tylko chcieć i wtedy wiele można zrobić. Mam nadzieję, że w przyszłości zimowych wypadów będzie więcej, ale pod warunkiem, że ze zdrowiem wszystko będzie w porządku. Chciałbym, żeby tak było.


Jak pewnie wiecie, kolejny rok z rzędu zbieramy 1%. Dlatego zwracam się do Was z gorącą prośbą o przekazanie 1% na mój cel. A więc, jeśli jeszcze nie wiecie, co zrobić ze swoim 1% podatku, a chcielibyście dobrowolnie przekazać swój 1% na mój cel, to na prawdę będę bardzo wdzięczny za taki gest. Potrzebne informacje o 1% na mój cel znajdziecie na zdjęciu zamieszczonym poniżej, w tym właśnie poście.



A jeśli chcielibyście wpłacić dobrowolną kwotę na mój cel, to potrzebne informacje, wraz z numer konta do wpłat znajdziecie na moim blogu w zakładce POMOC - 1%.

Za przekazanie 1% i za wszystkie wpłaty z góry dziękuję :)

Pozdrawiam :)

poniedziałek, 13 lutego 2017

Kolejna sesja pokonana :)

W końcu udało mi się znaleźć czas na posta. A dużo się u mnie działo od czasu ostatniego posta i jest o czym napisać. Przerwa świąteczna bardzo szybko mi przeleciała i w styczniu trzeba było zabrać się do intensywnej pracy. Filologia to nie są przelewki i potrzeba sporego zaangażowania, żeby się wyrobić i być na bieżąco ze wszystkim. 

Styczeń przeleciał mi błyskawicznie i nie zdążyłem się obrócić, a tu już sesja nadeszła. W styczniu na prawdę brakło mi czasu na posta. Na dodatek moja asystentka złamała rękę i sytuacja mi się bardzo skomplikowała, ponieważ trzeba było znaleźć kogoś na zastępstwo. Z mojej grupy nikt się nie zdecydował być moim asystentem. Na szczęście, prawdopodobnie znalazłem kogoś na kilkutygodniowe zastępstwo. Licencjat z pewnością skończę, więc to najważniejsze. A potem zobaczymy, co dalej. Jeszcze nie podjąłem ostatecznej decyzji, co będę robił po licencjacie.

Na sam koniec muszę jeszcze dodać to, że dużym minusem było to, że niestety Biuro Osób Niepełnosprawnych nie pofatygowało się w ogóle na to, aby pomóc mi znaleźć asystenta i jego znalezienie zostało na mojej głowie. Dobrze, że ktoś się znalazł na zastępstwo. 

Oprócz dużych problemów z asystentem, to miałem na głowie sesję. Było kilka egzaminów i zaliczeń. Zrobił się z tego prawie dwutygodniowy maraton. To egzamin, to zaliczenie i spotkania na Skyp'ie z wykładowcami. Dosłownie prawie codziennie coś miałem. Na szczęście, wszystko udało mi się zdać i zaliczyć w sesji i dzięki temu już kolejna sesja pokonana i teraz mam prawie dwa tygodnie przerwy od studiów. Bardzo się cieszę z tej przerwy, bo sobie odpocznę. 

Ten semestr był jednym z cięższych dla mnie pod względem ilości nauki, a do tego jeszcze miałem pracę licencjacką przecież. Na szczęście, dałem radę mimo, że łatwo nie było. Cieszę się, że kolejną sesję mam już za sobą. Postaram się odezwać wkrótce.