środa, 11 lipca 2018

Wielka pozytywna rzecz

W ostatnim poście nie wspomniałem nic o pewnym pozytywnym wydarzeniu sprzed dwóch miesięcy. Być może niektórzy z Was wiedzą o co mi chodzi. A mianowicie mam na myśli nowy wózek elektryczny, który dostałem po długim weekendzie majowym. W zasadzie myśl o kupnie nowego wózka pojawiła w zeszłym roku przy wakacjach, bo w sierpniu miałem pierwszą przymiarkę wózka i właściwie ten pierwszy wózek spasował mi od razu, a nawet wyjechałem nim z domu na zewnątrz. Owszem potem testowałem jeszcze wózki z innych firm, ale w każdym z nich coś było nie tak, a ponadto nie dałem rady nimi nawet wyjechać z pokoju, więc wiedziałem, że to mnie nie urządza. 

Ale w końcu zostaliśmy przy tym pierwszym wózku. Wszystko było w porządku dopóki nie zobaczyłem wstępnego kosztorysu wózka, który był dość wysoki, ale doszedłem z mamą do wniosku, że mimo wszystko bierzemy ten wózek, ponieważ mi najlepiej pasował i najlepiej mi się nim jeździło. Wzięliśmy pod uwagę wszystkie możliwe aspekty, takie jak szerokość wózka, możliwość składania wózka, co ułatwia jego transport w samochodzie, a także funkcjonalność opcji elektrycznych itd. Między innymi winda, która jest bardzo przydatna, bo mogę teraz wyjrzeć przez okno i spojrzeć komuś w oczy. No może kiedyś całowanie opanuję heh. Natomiast dzięki pozostałym opcjom mogę się prawie położyć na wózku i odpocząć bez potrzeby wkładania się do łóżka.

Tak naprawdę przy rozpoczęciu zbiórki w listopadzie wszystko dopiero nabrało mocy. Najciężej było na początku, ale z każdym kolejnym dniem zbiórka nabierała rozpędu i dość szybko zebraliśmy potrzebną kwotę, bo już w połowie lutego pieniążki były zebrane. Potem złożyliśmy zamówienie na wózek i czekaliśmy na jego realizację. Realizacja zamówienia trochę się przedłużyła i trwała przeszło 2 miesiące, ale pomimo tego warto było czekać. Jestem bardzo zadowolony z zakupu.

Pora na podziękowania, które zamieszczam tutaj z małym opóźnieniem. Zatem chciałbym Wam wszystkim bardzo serdecznie podziękować za wpłaty na wózek zarówno na konto w Fundacji "Dzieciom" Zdążyć z Pomocą, jak i na konto w Fundacji "Promyczek". Podziękowania należą się również samej Fundacji "Promyczek" za organizację drugiej zbiórki. Dziękuję także LO im. Marii Skłodowskiej-Curie w Andrychowie za zorganizowanie zbiórki na wózek w szkole. Chciałbym też podziękować rodzinie, znajomym i sąsiadom za wsparcie. Dziękuję wszystkim, którzy wsparli mnie w tej zbiórce oraz tym, którzy przeznaczyli swój 1% podatku na mój cel, ponieważ środki z 1% z ostatnich 3 lat również zostały przeznaczone na nowy wózek. Jeśli kogoś pominąłem, to przepraszam i z góry dziękuję. W ogóle dziękuję za każdą wpłatę na moje subkonto w fundacji. Jesteście niesamowici.


piątek, 6 lipca 2018

Czas na powrót :)

Długo się zabierałem za tego posta, ale w końcu zdecydowałem się go napisać. Jak widać od ponad pół roku nie pisałem tutaj w ogóle i pewnie wielu moich czytelników się zawiodło i przestało czytać tego bloga. Na swoje usprawiedliwienie mogę dodać, że sporo się u mnie wydarzyło przez to pół roku, zarówno tych pozytywnych rzeczy, jak i niestety tych negatywnych. Zacznę może od tych drugich, a resztę opiszę w kolejnych postach.

Zaraz na początku stycznia zmieniliśmy lekarza, który od początku przychodził do mnie z wentylacji z Helpu. Nie mogliśmy się dogadać odnośnie respiratora, bo miałem zbyt niskie ciśnienie w respiratorze przez co budziłem się po kilkanaście razy w nocy, a bywały i nieprzespane noce. Nie szło mu przegadać przez kilka dobrych miesięcy, więc w końcu zdecydowaliśmy się na zmianę lekarza. Nie była to dla Nas łatwa decyzja, bo współpracowaliśmy ze sobą blisko 6 lat, ale okazała się konieczna ze względu na zaistniałą sytuację. Jak się później okazało, była to bardzo dobra decyzja, bo nowy lekarz zaraz mi ustawił ten respirator tak jak trzeba i obecnie budzę się tylko 2 czy 3 razy w nocy, a czasami zdarzy się, że i całą noc prześpię, co wcześniej było niemożliwe. Na ten moment jesteśmy z nowego lekarza zadowoleni.

Wkrótce po zmianie lekarza przyplątało mi się zapalenie gardła, a w międzyczasie miałem sesję na studiach. Niestety praca umysłowa oraz leczenie gardła odbiły się na moim zdrowiu. Owszem sesję zdałem, ale ją odchorowałem, bo z zapalenia gardła zrobiło się ostre i przewlekle zapalenie krtani. Na ponad miesiąc straciłem głos. Pomógł mi dopiero 3 albo 4 antybiotyk. Zdawało się, że szpital będzie nieunikniony, na szczęście udało się tego uniknąć. Przypuszczam, że przy poprzednim lekarzu wylądowałbym w szpitalu, a nowy lekarz przystał na to, aby leczyć mnie w domu za co jestem mu bardzo wdzięczny. Przy tej całej chorobie na dodatek zepsuł mi się respirator, ale na szczęście nowy lekarz miał w domu zapasowy respirator i szybko udało się go wymienić. W zasadzie byłem chory od połowy stycznia do końca marca. Przed Wielkanocą trochę mi się poprawiło.

Po chorobie doszedłem do siebie na przełomie kwietnia i maja. Z powodu choroby narobiło mi się dużo zaległości i w zasadzie miałem taką walkę z czasem, bo jednocześnie dochodziłem do siebie po ciężkiej infekcji i musiałem znaleźć pewien balans pomiędzy pracą na studiach, a odpoczynkiem, co nie jest wcale łatwe. Ponadto do tego doszło nadrabianie zaległości i robienie rzeczy na bieżąco na studiach. Na szczęście walkę z czasem udało mi się wygrać, ponieważ sesję zdałem na dniach. Teraz mam tydzień odpoczynku i potem będę musiał zająć się pracą magisterską, bo muszę zebrać przykłady do części analitycznej i coś jeszcze oprócz tego przeczytać do pracy. Nie wszystko byłem w stanie nadrobić przez co mam więcej pracy przez wakacje, ale to nie znaczy, że będę siedział tylko w domu, żeby to było jasne, bo chcę również skorzystać z tego lata, ponieważ o tej porze roku mogę wychodzić najczęściej na zewnątrz.