poniedziałek, 5 sierpnia 2013

"Pokonując granice...

własnej wytrzymałości
Wznosisz się na wyżyny własnych umiejętności"
Rychu Peja SoLUfka feat. DJ Teak - Pokonując granice
fragment utworu

Mogę powiedzieć po tym weekendzie, że pokonałem granice własnej wytrzymałości. W zasadzie to w sobotę nie działo się tak wiele jak w niedziele. Co prawda respirator się rozładował, ale nie aż tak żeby się wyłączył. Mieszkam na parterze więc nie było problemu z dalszym pobytem na zewnątrz. Podłączyliśmy respirator do prądu i było tak jak trzeba. Wkońcu mogłem wrócić po ciemku do domu. 

Nagraliśmy wyjazd do pobliskiej wsi, a tak dokładniej to do Wieprza do znajomych Mamy. Wszysko było ustalone. Ssak zapokowała mi Mama na wózek i ruszyliśmy w niedziele około wpółdo 11 i doszliśmy przed 12. Po drodze zakupy w Andrychowie. Prażonki zostały zjedzone w mgnieniu oka, ale po godzinnej jeździe, czy też po spacerze w jedną stronę w samym słońcu spowodowały, że apetyt się wzmógł u wszystkich. Posiedzieliśmy, pośmialiśmy się i tak beztrosko czas przeleciał, że nie zdążyłem się obejrzeć, a tu niestety trzeba było iść. W drodze powrotnej musiałem przyspieszyć, bo na moim wózku była już połowa kresek. Zamiast w 1 godzinę i 20 minut w tamtą stronę to z powrotem byłem w 50 minut. Jadąc prawie całą drogę samemu spotkałem nauczycielkę ze szkoły, która była trochę zdziwiona widząc mnie samego, ale w porę to ogarnąłem i było spoko. Pewnie jadąc cały czas z Mamą nie spotkałbym nikogo kto by mnie znał. Ciężko być nie zauważonym z rurą. Trochę zaryzykowałem, ale ma to dwie strony - dobrą i złą. Jadąc  samemu podjąłem pewne ryzyko, bo mogło mi się coś stać. Choćby to odsysanie, czy spadającą ręka. Na szczęście mięśnie nie odmuwiły mi posłuszeństwa. Dojechałem do domu bez przygód. Granica wytrzymałości pokonana!!!  

Wyszło to na dobre - pokonałem granice własnego organizmu i pewien stereotym. Pokazuję, że nawet z rurą można robić takie rzeczy, które nawet fizjologom się nie śniły. W ten sposób ja i inni niepełnosprawni przełamujemy stereotypy. Rura to nie jest koniec Świata. Owszem są pewne ograniczenia, ale tacy ludzie jak ja i inni też z rurą czy bez patrzą w pewien sposób pozytywnie na Świat mimo, iż nie zawsze jest kolorowo, a wręcz czasem do dupy mówiąc krótko. Zdają egzamin z życia i  z samodzielności w 100, a nawet 200%. Potrafią sobie poradzić, nie narzekać i żyć swoim życiem oraz iść do przodu.

Może w przyszłym tygodniu też gdzieś wyruszę, ale na razie nic nie planuję. Przetwornica zamuwiona więc dalsze podróże będą jak najbardziej możliwe. Dla nie wtajemniczonych przetwornica to takie urządzenie, które pozwala ładować sprzęt elektroniczny bądź też respirator w samochodzie. Przetwornica ma gniazdo, które wpinamy do zapalniczki w samochodzie. Do gniazdka w przetwornicy podpinamy normalną wtyczkę podpiętą do respiratora i to cała filozofia tego urządzenia.

Pozdrawiam:)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz