piątek, 3 stycznia 2020

Jaki był dla mnie 2019 rok?

Tym razem pora na moje podsumowanie 2019 roku. Był to dość trudny rok dla mnie, ponieważ praktycznie cały rok z przerwami pisałem pracę magisterską. Na szczęście obyło się bez jakichś poważniejszych infekcji w porównaniu do lat ubiegłych. Początkiem czerwca zdałem ostatnią dziesiątą sesję i symbolicznie zakończyłem naukę na studiach. Jednak w dalszym ciągu pisałem magisterkę. Oczywiście przez cały okres ciepłej pogody starałem się wychodzić z domu jak najczęściej.
Przez wakacje udało mi się być w Krakowie i w Bielsku-Białej, gdzie mieszkają moi bracia. Ogólnie w tym roku nie wyjeżdżałem nigdzie daleko tak, jak w poprzednich latach. W zamian za to jeździłem częściej na działkę.
Potem nadszedł sierpień, który był weselnym miesiącem, ponieważ to właśnie w sierpniu byłem na dwóch weselach tydzień po tygodniu. Najpierw było wesele mojego brata, które wspominam bardzo dobrze. Było trochę nerwów, czy wszystko się uda, ale koniec końców wszystko się udało i muszę przyznać, że byłem pod wrażeniem. Zresztą nie tylko ja, bo goście również byli zadowoleni.


Potem było drugie wesele kuzyna mojej mamy. Też było całkiem fajnie. Również z tego drugiego wesela mam dobre wspomnienia. We wrześniu napisałem podanie o przedłużenie terminu złożenia pracy, ponieważ większy, niż dwa lata temu postęp choroby oraz upalna pogoda w wakacje spowolniły moje pisanie. Ponadto we wrześniu druga część mojej pracy była jeszcze w powijakach. Końcem września dostałem przedłużenie do końca listopada. Z małymi przygodami, ale dopiero na kilka godzin przed końcem dodatkowego terminu złożenia złożyłem pracę do dziekanatu.
W przeddzień obrony magisterki moja suczka terrierka Cori oszczeniła się. Niestety konieczne było cesarskie cięcie i spośród trzech piesków przeżyła tylko jedna suczka. Daliśmy jej na imię Tessa.


Na następny dzień pojechałem na obronę i jak się później okazało, była to tylko formalność, 10 minut i po sprawie. Chociaż wymagało to wcześniejszego powtórzenia całej pracy. Za obronę uzyskałem ocenę bardzo dobrą, a za całokształt plus średnia z całego okresu studiów dostałem ocenę celującą, która też będzie widniała na dyplomie. Jednak mój sukces nie byłby możliwy, gdyby nie wsparcie moich najbliższych, a w szczególności mojej mamy, która nie raz i nie dwa poprawiała mi rękę, myszkę i przechylała mnie co 5, czy co 10 minut. No i końcowy sukces byłby nieosiągalny, gdyby nie pomoc asystentki przy załatwianiu formalności przy składaniu pracy.




Biorąc pod uwagę wszystkie wydarzenia z 2019 roku, to mogę uznać zeszły rok za stosunkowo udany. Owszem mógłby być nawet jeszcze lepszy, ale jak na to wszystko, to był w porządku. Będę chciał, aby również tak było i w tym roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz