poniedziałek, 22 lipca 2013

Kolejny wakacyjny weekend

W końcu mogę, a nawet muszę przyznać, że ten weekend należy zaliczyć do udanych pod wieloma względami, a mianowicie pogoda była taka jaka być powinna - ciepło i słonecznie w sam raz dla mnie.

W zasadzie to weekend zaczął mi się od piątku. W piątek miałem odwiedziny koleżanek z klasy. Zadzwoniły do mnie w czwartek. Było dość fajnie, pogadaliśmy i pośmialiśmy się. Lubię jak ktoś mnie odwiedzi.

Zawsze miło jest porozmawiać z kimś innym, z kimś z kim nie widzę się codziennie. Jeśli chodzi o odwiedziny to ja raczej zawsze jestem chętny na coś takiego. Jak poznaje kogoś nowego to czasem wkroczy jakaś nieśmiałość, ale zdarza się to rzadziej niż kiedyś. Być może jest to kwestia wieku, bo inaczej człowiek myśli jak jest dzieckiem, a jeszcze inaczej jak ma 20 bądź 40 lat. W zasadzie to, gdy człowiek jest dorosły to wtedy docenia takie wartości jak rodzina czy pieniądze, których nie zawsze jest wystarczająca ilość. Są ludzie dla których pieniądz to rzecz nabyta, a są tacy co trzy razy pomyślą zanim coś kupią. Trochę na ten temat napisałem więc teraz wrócę do weekendu.

Więc w sobotę zaliczyłem grilla. Było bardzo fajnie no i jedzenie też było super. U mnie koło bloku to w zasadzie nie ma miejsca na grilla więc chodzimy pod taką wierzbę i tam grillujemy. Nawet dobrze, że tam, bo jakby respi się rozładował to mam blisko do domu. 

W niedziele wybrałem się z mamą i z bratem na dłuższy spacer. Przy okazji zaliczyliśmy cmentarz, potem lody. Później koło bloku. Tak długo siedziałem na dworze, że respirator się konkretnie rozładował. Pierwsze padł akumulator dodatkowy więc miałem jeszcze jakieś 2 godziny dyspenzy. Potem wewnętrzny, który dał o sobie znać i zaczął piszczeć co chwile. Jakieś pół godziny później padł zewnętrzny akumulator i wyłączył się. Właśnie w tym momencie przydał się trening w odłączaniu. Wtedy włączył się bardzo głośny alarm dosłownie prawie jak karetka, ale szybko dotarłem do domu podpiołem do prądu i wszystko zaczęło działać. Łącznie po Mamy obliczeniach respirator wytrzymał około 6 godzin, a tak dokładniej 5 godzin i 50 minut. Test respiratora uważam za zaliczony.

Pozdrowienia dla czytelników:)



3 komentarze:

  1. Fantastycznie,oby więcej pozytywnych wypadów na słonko.Ja niestety nie mogę skorzystać obecnie z tej cudnej pogody i się nią cieszyć,bo choruję...

    OdpowiedzUsuń
  2. Życzę więcej słonecznych wypadów :)
    Często czytuje twojego bloga, podoba mi się jak piszesz - bardzo przejrzyście i obrazowo :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za pozytywne komentarze i życzę zdrowia:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń