Ale dziś przełknąłem wczorajszą matmę i napisałem angielski. Nawet zmieściłem się w czasie 2h. Wydaję mi się, że poszło mi dobrze. Obawiałem się trochę słuchania, ale summa summarum było nawet do zrobienia i zrobiłem wszystko co było do zrobienia. Ogólnie rzecz biorąc nie było to jakieś trudne, aczkolwiek rozszerzenie już nie będzie takie łatwe z pewnością. Jeszcze została geografia, polski w poniedziałek i rozszerzony angielski we wtorek. O wynikach będę wiedział w przyszłym tygodniu.
Teraz w końcu mogę opisać dobrą część wczorajszego dnia. Dobrą to mało powiedziane. Powinienem powiedzieć, że znakomitą część. A mianowicie wczoraj byłem w teatrze w Krakowie. Nie udało by się to wszystko, gdyby nie liceum, ponieważ dyrektor załatwił specjalnego busa, który był dostosowany do wózka więc nie musiał mnie nikt dźwigać co było dużą wygodą. Jeszcze muszę wspomnieć o mojej nauczycielce z polskiego, która do mnie przychodziła na lekcję. Od niedawna, a właściwie od tego tygodnia mam inną panią.
A mianowicie tamta pani z polskiego kiedy do mnie przychodziła załatwiła mi tą ową wycieczkę. Poinformała innych w teatrze, że będzie chłopak z respi i załatwiła wszystko do końca za co jej bardzo dziękuję. Na dodatek kopnął mnie zaszczyt, bo byłem na widowni wcześniej i widziałem jak się aktorzy przygotowywują do występu. Byłem dosłownie 3 metry przed sceną więc wszystko widziałem i słyszałem bardzo dokładnie. Wrażenia są super - warto było jechać i to wszystko zobaczyć. Wszystko się mi podobało. Była grana komedia więc trochę się pośmiałem. A tak dokładniej była to "Szkoła żon" Moliere'a. Przy okazji odwiedziłem Kraków. Nie byłem tam z parę lat więc trochę się zmieniło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz